sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział X- Pożegnania

Całowali się. Znowu. Scorpiusowi przeszło przez myśl że jak będzie się tak dalej zachowywał to ona zrozumie że zaczęło mu na niej zależeć, ta myśl sprawiła że odsunął się od niej. Spojrzeli sobie głęboko w oczy i oboje zdziwili się jak bardzo są rozszerzone żrenice drugiego. Score czuł że musi wszystko odwrócić w żart inaczej sprytna ruda zrozumie. -Miałaś tu śmietanę- rzekł dotykając jej usta z łobuziarskim uśmiechem, po czym wziął miskę z owocową sałatką i postawił na stole. Rose trwała jeszcze nieruchomo kilka sekund po czym odwróciła się by wziązć z lodówki lemoniadę. W głowie jej huczało od pytań, złości, wątpliwości, radości.. i milion innych emocji. Spojrzała na stół starannie unikając wzrok blondyna i stwierdziła że wszystko gotowe. Ochrząknęła by rozjaśnić głos i zawołała na całe gardło – Al! Clary! Obiad gotowy!- krzyk rudej tak przestraszył blondyna ze aż skoczył w powietrzu.
Tymczasem piętro wyżej dwoje przytulonych do siebie ludzi drgnęło jakby ich przyłapano na gorącym uczynku. Oderwali się od siebie pośpiesznie. Clary zdała sobie sprawię że nadal stoi w bieliżnie a Al też. Zakłopotany spojrzał w bok, bez słowa poczekał przy drzwiach aż dziewczyna się ubierze, po czym spojrzeli na siebie i uśmiechnęli radośnie. Nie wzięli się za ręce gdy schodzili po schodach, ale mieli ciągle te same radosne uśmiechy przylepione do twarzy.
Obiad przepłyną w rozlużnionej atmosferze, i trwał dosyć długo. Skończyli gdzieś koło wpół do czwartej między jednym a drugim wygłupem i był już czas się pakować. Chłopaki krążyli po domu zbierając swoje rzeczy rozrzucone dosłownie wszędzie a dziewczyny postawiły procenty ocalałe z wczorajszego wieczoru na stole, nie było tego dużo, tylko butelka mugolskiej wódki dlatego zdecydowali się skończy to teraz a butelkę zabraliby chłopaki i wyrzuciliby gdzieś po drodze do domu Potter'a. Zaczęli pić, ale wisiał nad nimi cień rozstania więc po prostu wypili w milczeniu bez przypałów i ni się obejrzeli była już 7.. Clary musiała już lecieć w końcu miała całą godzinę z domu Ross do jej rodziców. Zebrała rzeczy, i wyszła w holu, zaczęła się żegnać z chłopaka ale jak doszła do rudej to tej nie było, zawołała ją głośno a ta po chwili wróciła trochę zadyszana ale uśmiechnięta. -Masz- rzuciła jej jaskrawo niebieski płyn, którego szatynka od razu złapała- Eliksir trzeżwiejący-wynalazek nastoletniego wuja George'a – dodała z szerokim dumnym uśmiechem, i po tych słowach wszystcy podróżnicy rzucili się na buteleczkę niby głodne psy. Jak już każdy się napił oddali ją Ross, która z kolej też wypiła spory łyk z butelki. Po chwili wszystcy wydali pełne ulgi westchnienie co oznaczało że eliksir zaczął działać. Clary uściskała mocno rudą i szepnęła jej do ucha- Nie myśl sobie że to że przyjechałam zwalnia cię od pisania do mnie na resztę lata! Jutro oczekuję list w którym będzie pełne sprawozdanie tego co się działo dziś w nocy w twoim pokoju- zaśmiała się złotooka. Ruda też się zaśmiała – Phi! Lepiej ty się zabieraj za pisanie tego co WY robiliście w tej sypialni, nie wiem czy ci mówiła ale jest na nie rzucone specjalne zaklęcie- oderwały się od siebie a Ross zrobiła śmieszne ruchy brwiami na co Clary , o dziwo! , się zarumieniła ale też zaśmiała. Jeszcze raz pomachała im i wyszła, jednak zanim je zamknęła spojrzała na Al'a i zapytała nieśmiało - Może mnie odprowadzisz i pomożesz zapalić miotłe? Zawsze miałam z tym problem- zapytała i zaśmiała się trochę zażenowana. Po czym wyszła a za nią młody Potter który miał taką minę jakby galeony zaczęły padać z nieba. Rose i Scorpius zostali sami, i nagle atmosfera się zmieniła, była naładowana elektrycznością spojrzeli na siebie i zdali sobie sprawię że teraz powinni się pożegnać zanim Al wróci, bo to nie będzie to samo. Pierwsza odezwała się ruda- Zobaczymy się dopiero w Hogwarcie... Strasznie się cieszę że nie będę musiała już tej twojej mordy widzieć codziennie rano- zażartowała. -A ja będę tęsknił- powiedział półżartem blondyn- za tobą i twoim słodkim chrapaniem!- zaśmiał się. Ruda się oburzyła, co jak co ale ona przecież nie chrapała – Ja nie chrapię! - krzyknęła i posunęła się o 2 kroki do przodu.
- Urocza jesteś kiedy się złościsz- szepnął blondyn i objął rudą w talii, ta nie stawiła oporu tylko patrzyła na jego oczy, zauważyła że z dębowo zielonego jego tęczówki przeszły na szmaragd, a potem spojrzała na jego usta.
---***
Score zauważył że ruda patrzy na jego ustach. Serce mu drgnęło a mrowienie w podbrzuszu nasiliło się. Pociągnął ją bliżej i pocałował namiętnie. 'to niesamowite...' przeszło mu przez myśl. Oderwali się od siebie wreszcie – Widzisz? Naprawdę będę tęsknic- wyszeptał blondyn. Ruda odskoczyła jak oparzona – Szkoda że ja nie- powiedziała drżącym głosem. I wyszła na dworze.
Al i Clary poszli szukać polanki gdzie dziewczyna mogłaby wystartować. I nie tylko. Po drodze śmiali się domyślając co robiła dwójka ich przyjaciół których zostawili w domu. Wreszcie doszli do jakiejś polanki dosyć daleko od domu rudej. Wiedzieli że nikt tu nie chodził od dłuższego czasu, nawet zwierzęta. Była przepiękna. Wyczuwali starożytną magie w tym miejscu. Polanka miała kształt perfekcyjnego koła a na jej krańcach były tak gęsto zasadzone drzewa że trochę obawiali się wejść żeby nie zostać zamknięci. Z lewej strony na granicach między drzewami a trawą były zasadzone róże czarne jak bezksiężycowa noc, a z prawej czerwone niczym świeża krwią, pośrodku trawa rosła bez chwastów i zielona jakby ktoś dbał o nią cały czas, lecz tak nie było. Na samym środku koła był jeszcze zarysowane perfekcyjne koło z mchu trochę wzniesione ale płaskie Najprawdopodobniej ta polanka została stworzona przez czarodzieja lub czarownicę, dawno temu. Clary pod wpływem uroku miejsca zdjęła sandały i wkroczyła w tym przepięknym miejscu zdejmując po drodze kolejne części garderoby, kiedy doszła do dywanu z mchu została już w samej bieliżnie, a ona poczuła się inaczej. Wolna między innymi. Al podszedł do niej, w przeciwieństwie do dziewczyny zdjął tylko buty, bał się że jego ukochana zobaczy w jakim stanie go zapędziła swoją nagościa. Jednak dosłownie pożerał ją wzrokiem. Była smukła ale nie chuda, płaski brzuch i jędrne piersi, a skóra tak pięknie jasna ale nie za blada, ciemne włosy na tle jej pleców wyglądały jak skrzydła kruka . To jeszcze bardziej powiększyło jego podniecenie. Podeszła do niego i zaczepiła palec o pasek jeansów- Mieliśmy dzisiaj spróbować- szepnęła kuszącym głosem, jego reakcja jeszcze bardziej się nasiliła i aż jęknął kiedy zaczęła mu spodnie rozpinać, on szybko zdjął podkoszulek i już stanął w samych majtkach, a dziewczyna patrzyła z pożądaniem na chłopaka. Teraz powietrze było przesycone miłością i pożądaniem. Rzucił się łapczywie na szatynkę i zaczął ją całować zachłynnie...
Minęło sporo czasu zanim Al wrócił, chyba z pół godziny ale kiedy go zobaczyli był strasznie szczęśliwy i jakby trochę zestresowany. Ross w tym czasie podlewała kwiaty matki a blondyn pomagał jej przy tym. W milczeniu. Więc kiedy kuzyn rudej wrócił chłopaki od razu wyjechali i zostawili Ross samą w wielkim domu przesycony samotnością i złością. Niebieskooka weszła do tego monstrum i od razu poszła wziąść prysznic,wychodząc nic się nie martwiąc włożyła samą bieliznę i poszła oglądać telewizje. Oglądała jakiejś romansidła dopóki nie zasnęła. Ocknęła się dobrze po północy z snu który miał w roli głównej irytującego blondyna. Weszła na górze i położyła się na łóżku nie zapalając światła. Z przyzwyczajenia włożyła rękę pod poduszką i natchnęła się na coś twardego, zmarszczyła brwi, nie przypominała sobie żeby coś wkładała pod poduszkę. Włożyła znów rękę i wyjęła cienki srebrny łańcuszek z okrągłą czarną zawieszką na której była narysowana piękna różaz jednej strony czarna a z drugiej czerwona., odwróciła ją na czarną stronę i w świetle księżyca zobaczyła napis wykaligrafowany pięknym pismem :' czerwona dla miłości , czarna dla pożądania' -przeczytała. I nagle zdała sobie sprawię że to wisiorek Scorpiusa, włożyła go na szyi w nadziei że nie będzie już o nim śnić, i z nadzieją że przyniesie jej szczęście. Potem odpłynęła w krainę pięknych snów.
~~~~~~~
Ha! Czy nie mówiłam że wrócę? :D
wiem trochę się rozpisałam :D
mam nadzieję że się podoba ;) może mi ktoś zrobi reklamę żeby było więcej obserwatorów? :D
pamiętajcie że to co nie napisane nie domyślać się bo może być dosłownie inaczej ;)
ktoś wejdzie na tumbler'a ? ;3
trochę się zawiodłam że tylko 2 komy było pod poprzednim rozdziałem ;c
ale co miałam się spodziewac skoro mnienie było 4 miesiące?
przepraszam.. W kazdym razie kto mi zrobi dobrą reklamę? :D
buziaczki :*

~Acruxia 
!!CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!

8 komentarzy:

  1. Jejuś! Jest przepiękne. Jaram się. Scorpius *o* Ja chcę ciąg dalszy! Masz talent, pisz, nie poddawaj się! Masz fanów! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Strzał w dziesiątkę! I tu wyrażę się za wszystkie osoby: Czekamy na kolejne rozdziały<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww *.* Przepiękny *u* Uwielbiam czytać twojego bloga :3 jest taki magiczny :3 Świetnie piszesz ;) Czekam z niecierpliwością (jak zawsze) na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam z niecierpliwością na kolejnyy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak już mówiłam fajnie, że wróciłaś, a rozdział jest naprawdę super :) Oby tak dalej :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe!!!! po prostu brak mi słów :*

    OdpowiedzUsuń