Tydzień
im minął szybko i zanim się obejrzeli był już piątek. Tego dnia
kiedy Score i Rosie się pokłócili przyjaciółki nie
poszły do biblioteki aby sprawdzić amulety które widziały
u nowych chłopaków. Postanowiły że zrobią to teraz przy
okazji szukając książek które mogłyby pomóc rudej
jutro na korepetycjach.
Chłopaki siedzieli w najdalszy kąt biblioteki
dyskutując o pracy domowej z opcm, kiedy dziewczyny buzowały
pomiędzy zakurzonymi regałami, wciągając przyjemny aromat starego
pergaminu i skóry. Każda szukała książki w których
mogło być cokolwiek związane z amuletami. Po półgodzinnym
poszukiwaniu wróciły z 2 wielkimi stosami książek które
podzieliły między sobą a chłopakami.
-Wytłumacz
mi znowu co my tu robimy?- zapytał po godzinie po raz dziesiąty
Score, który przewracał kartki książki z takim znudzonym
wyrazem twarzy że za każdym razem kiedy Rosie na nie spojrzała
musiała dusić atak śmiechu.
-Jesteśmy
tu ponieważ nasze kochane dziewczyny poprosiły nas o pomoc-
odpowiedział Al. tłumiąc ziewnięcie. Też się nudził ale starał
się utrzymywać pozory że jest bardzo chętny do pomocy i
zainteresowany. Kiedy już przejrzeli wszystkie książki które
dziewczyny wyłowiły zła Rosie odsyłała je machnięciem różdżki
na miejsce i wyszła jak najszybciej z biblioteki żeby nie wybuchnąć
i nie zarobić tym samym na szlaban. Zanim wyszli za nią na korytarz
ruda zdążyła już wyładować całą swoją frustracje rozwalając
kamiennym posągu Grubego Gnioma i nawrzeszczeć jeszcze na obraz
Szalonego Virtusa, ( w rzeczywistości był młodym mężczyzną,
całkiem zdrowy umysłowo), który pod wpływem ostrych słów
rudej aż się rozpłakał. Clary szybko naprawiła żeżbę a Al
pocieszył obraz.
-Wiesz
co? Żeby tak nawrzeszczeć na Virtusa. Zawsze go lubiłem –
burknął blondyn.
-Nie
mów mi że nie jesteś zły! Spędziliśmy całe 4 godziny w
bibliotece i nic nie znależliśmy! - krzyknęła ruda.
-Wiecie
co? Jak emocje opadną to zawołajcie, my stąd idziemy- powiedział
spokojnie Al patrząc wymownie na szatynkę, i już po chwili szli w
stronę schodów na 7 piętro a przyjaciele odprowadzali ich
wzrokiem. Score nie czekając nawet aż zakochani znikną za zakrętem
wciągnął niebieskooką do najbliższej pustej klasy i zaczął ją
całować po bladej szyj.
-Myślałem że nigdy sobie nie pójdą- westchnął wąchając
jej śliczny zapach. Po chwili ruda odepchnęła go od siebie.
-Przestań Malfoy!- powiedziała cała czerwona na twarzy. - Musimy
ustalić z czym plan na korepetycje. -mruknęła siadając na ławce
i wyczarowując w powietrzu wielką kule światła za pomocą Lumos
Maxima. - Najpierw transmutacja, będę musiała się ich zapytać na
jakim etapie są. Ogólnie.. ah a z ocpn.. - zeskoczyła szybko
z ławki i przysunęła małą szafeczkę przed Scorpiusem ze
strasznie zadowoloną miną.
-No?-
zapytał po chwili chłopak nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Jak
to no? To bogin!- powiedziała z jeszcze większym zadowoleniem.
-Co?
Jak ty... ?- jąkał się chłopak z niedowierzenia.
-Normalnie-
oznajmiła uśmiechając się dumnie.
-Spryciulka-
rzekł chłopak przytulając ją i znów całując po szji.
I
tak im minęło popołudnie, na kłótniach, pogaduszkach i
całuskach.
---*** Tymczasem ***---
Albus i Clary biegli po schodach na 7 piętro,
aby jak najszybciej dojść do pokoju życzeń. Kiedy już dotarli,
szatynka przeszła szybko 3 razy pod ścianą. Pojawiły się piękne
drewniane drzwi. Bez wahania Al otworzył je i wszedł ciągnąc za
sobą swoją dziewczynę. Dopiero kiedy drzwi od pokoju zostały
zamknięte chłopak zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
Pokój był cały srebrno - czerwony, a
chociaż było jeszcze jasno na zewnątrz pokoje, z okna padały
srebrne promienie księżyca. Pod ścianą było duże okrągłe
łózko pokryte czerwoną jedwabną pościelą a u jego podnóża
był mały stoliczek ze szkła, na którym była postawiona
butelka szampana i różne świeże owoce oraz słoik miodu.
Clary zaprowadziła Al'a do łózka i popchnęła go na nim i
po chwili już siedziała koło niego.
-Musimy się dowiedzieć więcej o tej
bransoletce- rzekła szatynka
-Yhym... - mruknął szatyn wstając i całując
jej szyję.
-Al! Przestań!- zażądała odrobinę
odsuwając się od niego – Siadaj i trzymaj łapy przy sobie, bo
cię ukarzę- dodała wysyłając mu osobliwe spojrzenie.
-Co mi niby zrobisz kruszynko?- zapytał kładąc
się na nią
-Ukarzę Cię- mówi z poważną miną.-
Nie musisz wiedzieć jak.
-Jasne, Jasne..- mruczy z przemądrzałym
wyrazem twarzy
-Złaż! - krzyczy szatynka- im szybciej się
dowiemy jak działa bransoletka im szybciej cię ukarzę.- mówi
z uśmiechem.
-Nie mogę się doczekać- mówi z
uśmiechem. Jednak Oddala się odrobinę od niej i siada po turecku.
-Musimy sobie przypomnąć co się działo
wtedy.- mówi poważnie, dziewczyna patrząc poważnie na
błyskotkę.
- Nie muszę sobie przypominać kiedy mam
ciebie przed oczami- mówi Al ze znaczącymuśmiechem.
‡Retrospekcja‡
Znów była na tej polance , która
miała kształt perfekcyjnego koła a na jej krańcach były tak
gęsto zasadzone drzewa że trochę obawiali się wejść żeby nie
zostać zamknięci. Z lewej strony na granicach między drzewami a
trawą były zasadzone róże czarne jak bezksiężycowa noc, a
z prawej czerwone niczym świeża krwią, pośrodku trawa rosła bez
chwastów i zielona jakby ktoś dbał o nią cały czas, lecz
tak nie było. Na samym środku koła był jeszcze zarysowane
perfekcyjne koło z mchu trochę wzniesione ale płaskie
Najprawdopodobniej ta polanka została stworzona przez czarodzieja
lub czarownicę, dawno temu. Wtedy chcieli się kochać po raz
pierwszy, ale los zdecydował inaczej. Kiedy się tarzali splecieni
w jeden całujący się namiętnie kłębek, nagle coś ukuło Albusa
w plecy. Z głośnym sykiem siadł szybko niechcący zrzucając
Clary ze swoich kolan.
-Spójrz, to jakaś bransoletka- mruknął
pokazując jej metalową zapinkę wyjętą spod plecy. I rzeczywiście
to była srebrna bransoletka, z czerwonymi kamieniami i onyksami.
Czerwone kamienie nie były rubinami, ale małymi owalne ogniwami,
wyglądały jak czerwony koral. Wszystko było tak ładnie zaplatane
w kręcony warkocz w którym wplątano małe perełki.
-Piękna jest- szepnęła i wyciągnęła rękę
aby ją złapać.
-Daj rękę, zapnę ci ją.- powiedział
troskliwie sięgając po jej rękę.
I wtedy stało się kilka niezwykłych rzeczy.
Na początku poczuli zapach dymu, róży i
lawandy. Nadal byli na tej samej polance, ale drzewa były dużo
mniejsze, i krzaki róż wyglądały na dopiero sadzone. Na
'łózku' z mchu siedziała Jasnowłosa dziewczyna ubrana w
piękną jasnoniebieską sukienkę sprzed potopu. Po chwili wstała i
zaczęła przechadzać się w tą i z powrotem. Było to dość
oczywiste że na kogoś czekała. I to dość niecierpliwie. Nagle na
polankę wbiegł czarnowłosy chłopak. On też w ubraniach sprzed
potopu. Panienka w niebieskim podbiegła do niego i przytuliła
mocno.
-Cordian! Myślałam że nie przyjdziesz już!
-Mary, jak mogłaś tak pomyśleć?- mówi
wstrząśnięty
-Tak się o nas martwię... A jeśli Hebersus
znajdzie nasze rodziny? A jeśli...
-Nie myślmy o tym najukochańsza. Wszystko
będzie dobrze.
Nagle zdusił ich dym.
I znów byli na polance. Oamatani
zapachem Dymu, Róży i Lawandy.
‡‡
-Musimy
się dowiedzieć coś więcej o tym Hubersusie i o Mary i
Cordiana.-Powiedział już poważny Albus, podchodząc do Clary i
kładąc jej z nonszalancko rękę na udzie.
-Jasne,
ale chyba najpierw cię ukarze. Tym razem bez żadnej bransoletki i
nikt nam nie przeszkodzi.- szepta siadając na jego udach.
(uwaga
tu zaczyna się scena +18, Jak ktoś nie chcę czytać to proszę
ominąć.)
(Ale i
tak wiem że je przeczytacie. -Zboczeńce xd)
Clary siada
na udach Albusa i rozpina mu powoli koszulę, patrząc mu prosto w
oczy. Widzi że oczy chłopaka mają rozszerzone żrenice. Wie że
jeszcze nie robił to z nikim i obiecuje sobie że się postara.
Zdejmuje mu też spodnie i bokserki, także teraz szatyn leży nagi
na łóżku. Ona sama schodzi z łóżka i staje tak żeby
chłopak mógł widzieć jak się rozbiera. Najpierw koszula.
Powoli, każdy guziczek, później suwak od spódnicy.
Która po chwili sama opada na podłodze. Ma jeszcze koszule na
sobie, więc zdejmuje ją powoli patrząc na reakcje chłopaka. Widzi
że szatyn oddycha głębiej i próbuje się opanować. Patrzy
jeszcze chwile na jego krocze i się uśmiecha. Clary przejeżdża
dłonią po swoim płaskim brzuchu i piersiach. Widzi że chłonek
Al'a sztywnieje jeszcze bardziej. Jej ręka wędruje lekko zza
plecami ab rozpiąć biustonosz i po chwili zostaje tylko w samych
koronkowych majtkach. Ogarnia ją podniecenie kiedy widzi w jakim
stanie wpędziła ukochanego. Jednym płynnym ruchem zdejmuje
bieliznę i siada mu na brzuchu.
-Możesz
mnie dotykać- szepcze.
Al
nieśmiałym ruchem dotyka jej ramię, udo, brzuch, specjalnie
unikając wrażliwszych miejsc. W pewnym momencie dziewczyna jest na
tyle zniecierpliwiona że bierze jego rękę i kładzie ją sobie na
piersi pokazując mu jak robić. Chłopak nabiera pewności siebie i
siada, biorąc jej sutki do ust i ssąc mocno, co wywołuje głośny
jęk szatynki. Clary nagle bierze rękę Al'a i prowadzi jego dłoń
między swoimi nogami. Nie protestuje kiedy chłopak dotyka jej tak.
Po chwili wkłada 2 palce w jej wnętrzu co zostaje skomentowane
krzykiem rozkoszy dziewczyny, która zaczyna się poruszać
rytmicznie. Wyjmuje jego rękę z siebie i jednym płynnym ruchem
nadziewa się na jego sztywny penis. Chłopak opada na poduszki
pławiąc się w przyjemności. Tymczasem dziewczyna porusza się w
dół i w górę coraz głośniej jęcząc i szybciej
oddychając. Al wychodzi jej biodrami na spotkanie. I wreszcie oboje
dochodzą. Dziewczyna opada na niego i głęboko wchłania jego
zapach.
I tak
zostają pewien czas, rozkosztując się obecnością drugiej osoby i
dziękując Bogu że się spotkali.
~~~~~~~~
Cześc.
Zaniedbałam bloga.. przepraszam.
WIem że rozdział miałam dodać w środę ale nie wyszło.
Mam nadzieję że podoba wam się ten :)
Mam nowego bloga o Shelocku Holmesie,
Wpadnijcie proszę :*
http://historia-z-sherlockiem-holmsem.blogspot.com/
I zostawcie komentarz, powiedzcie mi proszę co o tym myślicie :)
Kocham was i naprawdę się postaram żeby na następną sobotę był rozdział :*
Czekam na wasze wrażenia :)
Całusy:*
~Acruxia
Hej! Świetny rozdział jak zawsze, ale krótki :) Ulalala za chwilę zobaczymy blog, ale najpierw komentarz tutaj ;) Nie martw się, sama powinnam zostać przez ciebie zlinczowana za tę potworną przerwę u siebie :/ Jak zawsze pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWlasnie! Kiedy dodasz cos nowego?! Nie mam z kim sie wrazeniami dzielic xd
UsuńNo w końcu! Ile można czekać?! ^^ O mały włos kolegi nie pobiłam, bo chodziłam cała zdenerwowana, że musze czekać. Ale spoko, rozdział świetny. ;D
OdpowiedzUsuńSerio? :D
Usuńnaprawdę mi miło :D
oczywiście mam nadzieję że kolegi zbytnio nie uszkodziłas xd
Pozdrawiam :*
Nawet jakbym chciała, to on nie odczuwa bólu ;-; Kopałam, obkładałam pięściami, a on nic! A warto wspomnieć, że do tych "lichych" nie należe!
UsuńVictoria
Koleś bóloodporny :D
Usuńmozna z tego napisać odrębnął historie xd
Ale ja ją zatwierdzam! ^^
UsuńVi
Rozdział bardzo sympatyczny :) Czytało się go lekko i przyjemnie :d mam nadzieję, że kolejny niebawem :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Lubię takie lekkie rozdziały. Pisz jak najszybciej coś nowego:)
OdpowiedzUsuńU mnie nowa miniaturka "Łza smoka" :)
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Jest naprawdę świetny, nie wiem jak inaczej go określić.
OdpowiedzUsuń