poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział XIII - Kto to?

Dziewczyny przeszły przez ceglastą ścianę i stanęły na peron 9 i ¾. Jak zwykle panował tu hałas i tłuk. Widziały uśmiechniętych i wystraszonych pierwszoroczniaków, popychających, wrzeszczących i śmiejących się 2 i 3 klasistów , ale też patrzących na wszystkich z wyższością 4 klasistów. Nie rozglądając się gryfonki weszły do pociągu i znalazły sobie przedział tylko dla siebie, chociaż i tak wiedziały że zanim pociąg ruszy dołączą do nich inne ludzie. Ułożyły kufry na miejsce dla bagaży, najpierw ich powiększając i wreszcie siadły sobie wygodnie patrząc za oknem na ściskających się ludziach. Clary wyjęła telefon, i włączyła Red light-tiesto wiedząc że to ostatnie godziny którymi może się cieszyć muzyką i elektrycznym urządzeniem, i tak siedziały pogrążone każda w swoich myślach, dopóki hałas na korytarzu się powiększył, spojrzały tylko na siebie i Rosie rzuciła zaklęcie przyciszające na drzwi przedziału. I pociąg ruszył. Półgodziny po tym jak Expres do Hogwartu ruszył, drzwi ich przedziału się nie otworzyły, tego już nie mogły zignorować, odwróciły się aby spiorunować przybysza spojrzeniem ale po chwili ich słynne 'piorunujące spojrzenie' przerodziło się w maślane oczka i westchnienia zachwytu – przed nimi stal śliczny ciemnooki chłopak, ubrany w białą koszulę i czarnymi rurkami, na stopach miał granatowe trampki a na głowie sterczały we wszystkie strony rozwiane brązowe włosy wyglądał na skrępowanego. Pierwsza ocknęła się Ross, gdyż Clary omamiona urodą chłopaka kilka razy próbowała coś powiedzieć ale bez powodzenia, język odmówił jej posłuszeństwa i wydawała same dziwne dzwięki. - Możemy coś dla ciebie zrobić? - zapytała ruda z uroczym uśmiechem, na co chłopak nieco się speszył, - Czy możemy się z Jac'em dosiąść?- zapytał nieco skrępowany melodyjnym głosem, wskazując na chłopaka za siebie. Byli do siebie bardzo podobni, nie tylko ubraniem ale także posturą i sylwetką, tylko włosy 'Jaca' były dłuższe i kruczoczarne a oczy miały kolor letniego nieba. Uśmiechnął się delikatnie do dziewczyn, a co Clary znowu westchnęła. - Jasne- odpowiedziała szybko Weasley, zdała właśnie sobie sprawę że nigdy ich nie widziała w Hogwarcie, chociaż wyglądały na ich rówieśników. Clary wreszcie się pozbierała i najwyrażniej też zauważyła że nie zna chłopaków, -Jesteście nowi?- zapytała ich kiedy skończyli wpakować kufry na półce, i rozsiedli się wygodnie, ( Jace koło Clary, a uroczy przystojniak koło Rosie) Jace przemówił ochrypłym głosem- Tak, dopiero w tym roku przyszliśmy do Hogwartu, wcześniej uczyli nas moi rodzice w domu- powiedział, Clary zapatrzona w chłopaki jak w obrazek zapytała ich z flirciarskim uśmiechem – To co? Jesteście bracmi? Przywieżliście ze sobą jeszcze jakiegoś przystojnego braciszka?- w trakcie pytania dyskretnie przejrzała chłopaków od stóp do głów, oczy zatrzymała dłużej na wisiorkach leżących na ich szyje, Rosie dostrzegła że jej oczy się rozszeżyły w niemym zrozumieniu, po czym spojrzała na nią znacząco a potem znów na naszyjniki w tym czasie uroczy przystojniak koło Rosie zaśmiał się, co przypominało bardzo szczeknięcie psa- Nie, nie jesteśmy spokrewnieni, jesteśmy przyszywanym rodzeństwem. Rodzice Jace'a przygarnęli nas kiedy byliśmy mali. - powiedział bez cienia żalu, widać było że lubił swoich przyszywanych rodziców. -Nas ? - zapytała zdziwiona niebieskooka, która patrzył uważnie na naszyjniki, tym razem odpowiedział jej Jace- Tak, widzisz, moi rodzice nie przygarnęli tylko Alex'a, ale też 2 dziewczynki, Maye i Laxi, są o rok od nas młodsze więc poszły poszukać swoich rówieśników chociaż bardzo niechętnie, dosiadły się do jakiejś dziewczyny z długimi rudymi włosami i z jakimś brunetem, co najdziwniejsze, obaj bili ubrani cało na niebiesko!- powiedział zdziwiony chłopak, w trakcie wypowiedzi Bruneta Rosie przejrzała bardzo dokładnie naszyjnik kolegi obok, składał się z misternie poskręcanego metalu przypominające białe złoto i nieoszlifowanego kamienia księżycowego z wyrytym dziwnym symbolem, wyglądało jak jeden księżyców z twarzą jaki wdziała namalowane na porcelanach we włoszek. Oczywiście Rosie wszystko słyszała i po chwili dziewczyny popatrzyły na siebie, z 2 powodów, Pierwszy ponieważ wiedziały kim jest ta dziewczyna i ten chłopak a po drugie dlatego że oba miały na siebie czarne rurki i czerwone bluzki z złotymi dodatkami, wyróżniały się w ten sposób w morzu zieleni, żółci i błękitu, po chwili Weasley zaczęła tłumaczyc - W pierwszy i ostatni dniu szkoły albo kiedy jest bardzo gorąco u nas nie są obowiązują szaty szkolne, dlatego każdy uczeń ubiera się w barwach swojego domu żeby wyróżnić kto jest skąd, na przykład, ja i Clary jesteśmy z Gryffindoru , a jego barwy są złoto i czerwień dlatego nosimy złotą biżuterie i czerwone bluzki, tą dziewczynę i tego chłopaka co widzieliście są pewnie krukoni jestem pewna że mieli oprócz niebieskich bluzek jeszcze brązowe spodnie , oni są z Ravenclev'u, jeśli spotkanie ludzi powiedzmy na przykład.. w zielonej bluzce i siwym dżinsami będą to ślizgoni z Slytherinu a ludzie z czarnymi dżinsami i żółtymi bluzkami to Puchoni z Hufflepufu- dokończyła ruda swój mini wykład z uśmiechem. - Jak ty się w ogóle nazywasz?- zapytał zafascynowany nią towarzysz Jaca. -Przepraszam nie przedstawiłyśmy się – rzuciła z uśmiechem Clary – oto Rose Weasley a ja jestem Clarissa Smith, ale nie używajcie pełnych imion, to nas denerwuje – podpowiedziała i puściła oczko do Jace'a. Chłopaki spojrzeli na siebie zakłopotani – Miło was poznać- rzekł z uśmiechem Jace- Jestem Jonathan Moonlight a to Alexander Night- dokończył z uśmiecham, tymczasem Alex uśmiechnął się uwodzicielsko do Rosie i przesunął się bliżej niej i tak zaczęli rozmawiać, dziewczynom towarzystwo chłopaków podobało się coraz bardziej i naprawdę już zdążyły szczerze polubić nowych uczniów Hogwartu. Kilka razy wpadli do ich przydziału znajomi, żeby się przywitać, jako pierwsza przyszła Aurora Borelli- urocza i bardzo zdolna mugolaczka z Hufflepuffu która pomagała dziewczynom z numerologią parę lat temu, dziewczyna oczywiście była ubrana w żółto-czarną sukienkę, po przywitaniu się i zapoznaniu się z chłopakami młoda puchonka pogadała z nimi jeszcze chwilę i już po chwili jej nie było śladu, z natury była nieśmiała. Drugą wizytę złożyli im Mercie Helson z Gryffindoru z jej chłopakiem Valentinem Pensiero, ze slytherinu. Od czasu wojny rywalizacja, niechęć i nienawiść między dwoma domami uległa zmniejszeniu, także teraz na korytarzu grupki przyjaciół o zielono-czerwonych krawatach nie były już rzadkością, tak jak i młode pary, jednakże wciąż została między niektórych dawne awersje i gorycz. Za trzecim razem kiedy drzwi ich przedziału się otworzyły księżyc już był wysoko na niebie i gwiazdy pięknie świeciły, gryfonki właśnie wyciągały kurtki z kufrów i je zmniejszały żeby lepiej się poruszać. Kiedy się odwróciły zobaczyły że zza drzwi patrzyła na nich piegowata bużka z jadowito zielonymi oczami i krwisto czerwonymi włosami a za nią wysoka lalunia z brązową szopą na głowie i skóra o barwie łudząco przypominająca kawę z mlekiem. Oczywiście obie ślizgonki uśmiechnęły się kpiąco na widok rudej i szatynki. Ross calą swoją wolą musiała powstrzymać się żeby nie warknąć na przybyszów, za to Alex ją wyręczył i głóśno warknął patrząc wrogo na ślizgonki Jednak już po chwili się opamiętał i spuścił głowę caly czerwony na twarzy. Dziewczyna zignorowała go na początku gdyż na celowniku jako pierwsza zawsze była Rosie – No no, Weasley widzę że twój gust nadal się nie poprawił, taką kurtkę to ja bym w życiu nie założyła- zakpiła z Rosie wskazując na jej skórzaną kurtkę -Wiesz Cressie, nie wszyscy chcą się ubierać jak dziwki- powiedziała coraz bardziej zła gryfonka, musiała się uspokoić jej włosy już falowały z złości, 'uspokuj się Rose uspokuj! Bo zaraz zaczniesz latać po przedziale!' nakazała sobie w duchu oddychając głęboko- A tak poza tym widzę że znalazłaś sobie psa obronnego.- kontynuowała zielonooka- Jest dziki, lubię takich- stwierdziła z błyskiem w oku patrząc na Alex'a który cały się spiął -Wypad stąd Cressie- wysyczała zła niebieskooka nadal próbując się uspokoić, Lucy Cressie i Sophi Shine tylko zachichotały – a więc to niektórzy z tych nowych?-zapytała retorycznie, podchodząc wdzięcznym krokiem do Alex'a – Uważaj sobie chłopczyku – powiedziała łapiąc go za brodę żeby spojrzał jej w oczy – ona ma w zwyczaju się bawić się takimi słodziakami jak ty – puściła bruneta, wyprostowała się i spojrzała na Jaca z wyższością- Albo jak on. -odwróciła się i zaczęła iśc w stronie drzwi - Jeśli będziecie czegoś potrzebować to przyjcie do i mnie i Sophi, chętnie wam pomożemy- dokończyła z uśmiechem i wyszła kołysząc tyłkiem niczym kierownica. Clary która rzez cały czas obserwowała całą scenę wyjęła nagle różdżkę i mruknęła cicho zaklęcie także zanim Lucy zniknęła za drzwiami na plecach jej zielonej bluzki pojawił się srebrny napis śmiecący niczym neon. Rosie parsknęła śmiechem - '' tell me bitch'' ? Ty tak na poważnie C ?- zapytała z niedowierzeniem próbując opanować śmiechu. Clary też zaczęła się śmiać, Jace tylko parsknął nerwowym śmiechem przyglądając się Alexandrowi, który siedział z rękami w kieszeniach spodni z głową pochyloną oddychając głęboko. - Ej -powiedziała łagodnie Ross - wszystko ok? -zapytała głaszcząc go po ramieniu, Alex zwrócił twarz ku niej i wtedy dziewczyna ujrzała żółty blask w brązowych oczach, trwał tylko chwile po czym Alex rozlużnił się i uśmiechnął uroczo kiwając głową. Ruda odwzajemniła uśmiech i w tamtej chwili drzwi od przedziału znowu się otworzyły i wpadli Al ze Scorpiusem, śmiejąc się jakby ktoś na nich rzucił zaklęcie łaskoczące, szybko zamknęli drzwi nadal zanosząc się śmiechem i rozejrzeli się po przedziale łapiąc tlen między kolejnymi atakami śmiechu. -Cześć- rzucili już uspokojeni ale nadal uśmiechający się chłopcy. -Hej – zawołały chórem dziewczyny. Natomiast przyrodni bracia lustrowali przybyszów z dokładnością chirurga. Al podszedł od razu do Clary i się wcisnął między nią i Jace'm, dał buziaka dziewczynie i wyciągnął rękę do Moonlight'a który uścisnął ją odwzajemniając uśmiech szatyna – Jestem Al Potter. Wy musicie być ci nowi- powiedział Al nadal potrząsając rękę Jaca -Chciałeś powiedzieć CZĘŚĆ tych nowych – poprawił go Malfoy uśmiechają się do Rosie – podobno ma przybyć w tym roku aż 12 osób- dokończył siadając koło niej ze strony okna, i dając jej buziaka w policzek, za co dostał koksańca w bok. Ślizgon wyciągnął rękę do Alex'a – Cześć- powiedział z uśmiechem- Scorpius Malfoy- dokończył potrząsając ręką szatyna. - Alex Night- rzucił z lekkim uśmiechem nowy kolega, W tym czasie cała trójka po przeciwnej stronie już była zajęte zawziętą rozmowę, Alex do niej dołączył, tymczasem ruda spojrzała na Score'a spod rzęs i spytała podejrzliwie – Czemu się tak śmialiście kiedy wtargnęliście do nas?- na wspomnienie ostatniego wybryku blondyn zachichotał pod nosem – Była u was przed nami Cressie prawda?-zapytał nie czekając na odpowiedz - Baaardzo się nam podobał napis na jej koszulce, to twoja robota? -zapytał z błyskiem w oczach - Nie moja tylko Clary, to była jej kolej rzucania klątw– powiedziała trochę nadąsana. -Rozumiem- powiedział próbując opanować atak śmiechu. - No więc chciałaś wiedziec co naskrobaliśmy. Hym... wyobraz sobie wielki mrugający, mieniący się z jaskrawoniebieskiego do jaskraworóżowy, świecący, latający napis który głosi '' Dupa do wynajęcia''. Ze strzałeczką oczywiście . I wyobraz sobie Cressie i Shine ubrane jak kurwy z ulicy, jaka jest twoja reakcja?- zapytał z uśmiechem, Rose zaczęła chichotać – no dobrze to mi wystarczy- rzekł z szerokim uśmiechem- wiesz kiedy się zorientowały to tak się darły że myślałyśmy z Al'em że szyby pękną- dokończył z dumnym uśmiechem próbując opanować kolejny atak śmiechu. Rosie nie mogła się nie zaśmiać widząc jego minę – Dobrze zrobiliście- powiedziała kiedy już opanowała śmiech – zasłużyła sobie- szepnęła już do siebie. Nagle pociąg szarpnął, mało brakowało a ruda spadłaby z siedzenia, jednak Alex popisując się świetnym refleksem złapał ją w sama porę, za co został obdarzony jednym z morderczych spojrzeń Malfoy'a na co oczywiście nie zwrócił uwagę, tylko nadal obejmował rudowłosą w talii i patrzył zatroskany w jej piękne niebieskie oczy. - wszystko ok? -szepnął łagodnie. Ruda skinęła z wdzięcznością głowa. -Panie i panowie!- zaczął uroczystym głosem uśmiechnięty Albus, przerywając im głębokie spojrzenie – Dotarliśmy do Hogwartu.
~~~~~~
NO! wreszcie ;) trochę długi c'nie? Ale co tam macie czas :D
postaram się napisać jeszcze 4 rozdziały na ten tydzień bo później niebędę miała czas. Oczywiście to nie znaczy że od razu je dodam :D
cieszę się że więcej komentarzy przybyło. To dla mnie dużo znaczy :)
i mamy więcej obserwatorów! Dziękuję wszystkim co czytają mojego bloga
<3
zapraszam do zakładki bohaterów :D pojawiły się nowe twarze ;)
~Acruxia

5 komentarzy:

  1. S U P E R ROZDZIAŁ! Nowi przystojni chłopcy + zazdrośni Al i Score = ciekawa sytuacja. Zastanowiły mnie te naszyjniki co znaczą, ale nic sobie podobnego nie przypominam :/ Cholerne Ślizgonki -,- Dziwny ten mój komentarz XDD Każde zdanie z innej beczki ale co tam! Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się fajnie. Jestem ciekawa w jaki sposób Scorpius będzie reagował na podrywy Alexa wobec Rose :D Duużo weny ;*
    Pozdrawiam,
    Lumos

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka bardzo fajna. Ci dwaj przyrodni braci całkiem intrygujący, ale mam nadzieję, że nie pomieszają za bardzo pomiędzy głównymi bohaterami, a szczególnie Alex :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany, rany, rany! Świetne! <3

    OdpowiedzUsuń