Dziewczyny
przeszły przez ceglastą ścianę i stanęły na peron 9 i ¾.
Jak zwykle panował tu hałas i tłuk. Widziały uśmiechniętych i
wystraszonych pierwszoroczniaków, popychających,
wrzeszczących i śmiejących się 2 i 3 klasistów , ale też
patrzących na wszystkich z wyższością 4 klasistów. Nie
rozglądając się gryfonki weszły do pociągu i znalazły sobie
przedział tylko dla siebie, chociaż i tak wiedziały że zanim
pociąg ruszy dołączą do nich inne ludzie. Ułożyły kufry na
miejsce dla bagaży, najpierw ich powiększając i wreszcie siadły
sobie wygodnie patrząc za oknem na ściskających się ludziach.
Clary wyjęła telefon, i włączyła Red light-tiesto wiedząc że to
ostatnie godziny którymi może się cieszyć muzyką i
elektrycznym urządzeniem, i tak siedziały pogrążone każda w
swoich myślach, dopóki hałas na korytarzu się powiększył,
spojrzały tylko na siebie i Rosie rzuciła zaklęcie przyciszające
na drzwi przedziału. I pociąg ruszył. Półgodziny po tym
jak Expres do Hogwartu ruszył, drzwi ich przedziału się nie
otworzyły, tego już nie mogły zignorować, odwróciły się
aby spiorunować przybysza spojrzeniem ale po chwili ich słynne
'piorunujące spojrzenie' przerodziło się w maślane oczka i
westchnienia zachwytu – przed nimi stal śliczny ciemnooki chłopak,
ubrany w białą koszulę i czarnymi rurkami, na stopach miał
granatowe trampki a na głowie sterczały we wszystkie strony
rozwiane brązowe włosy wyglądał na skrępowanego. Pierwsza
ocknęła się Ross, gdyż Clary omamiona urodą chłopaka kilka razy
próbowała coś powiedzieć ale bez powodzenia, język odmówił
jej posłuszeństwa i wydawała same dziwne dzwięki. - Możemy coś
dla ciebie zrobić? - zapytała ruda z uroczym uśmiechem, na co
chłopak nieco się speszył, - Czy możemy się z Jac'em dosiąść?-
zapytał nieco skrępowany melodyjnym głosem, wskazując na
chłopaka za siebie. Byli do siebie bardzo podobni, nie tylko
ubraniem ale także posturą i sylwetką, tylko włosy 'Jaca' były
dłuższe i kruczoczarne a oczy miały kolor letniego nieba.
Uśmiechnął się delikatnie do dziewczyn, a co Clary znowu
westchnęła. - Jasne- odpowiedziała szybko Weasley, zdała właśnie
sobie sprawę że nigdy ich nie widziała w Hogwarcie, chociaż
wyglądały na ich rówieśników. Clary wreszcie się
pozbierała i najwyrażniej też zauważyła że nie zna chłopaków,
-Jesteście nowi?- zapytała ich kiedy skończyli wpakować kufry na
półce, i rozsiedli się wygodnie, ( Jace koło Clary, a
uroczy przystojniak koło Rosie) Jace przemówił ochrypłym
głosem- Tak, dopiero w tym roku przyszliśmy do Hogwartu, wcześniej
uczyli nas moi rodzice w domu- powiedział, Clary zapatrzona w
chłopaki jak w obrazek zapytała ich z flirciarskim uśmiechem –
To co? Jesteście bracmi? Przywieżliście ze sobą jeszcze jakiegoś
przystojnego braciszka?- w trakcie pytania dyskretnie przejrzała
chłopaków od stóp do głów, oczy zatrzymała
dłużej na wisiorkach leżących na ich szyje, Rosie dostrzegła że
jej oczy się rozszeżyły w niemym zrozumieniu, po czym spojrzała
na nią znacząco a potem znów na naszyjniki w tym czasie
uroczy przystojniak koło Rosie zaśmiał się, co przypominało
bardzo szczeknięcie psa- Nie, nie jesteśmy spokrewnieni, jesteśmy
przyszywanym rodzeństwem. Rodzice Jace'a przygarnęli nas kiedy
byliśmy mali. - powiedział bez cienia żalu, widać było że lubił
swoich przyszywanych rodziców. -Nas ? - zapytała zdziwiona
niebieskooka, która patrzył uważnie na naszyjniki, tym razem
odpowiedział jej Jace- Tak, widzisz, moi rodzice nie przygarnęli
tylko Alex'a, ale też 2 dziewczynki, Maye i Laxi, są o rok od nas
młodsze więc poszły poszukać swoich rówieśników
chociaż bardzo niechętnie, dosiadły się do jakiejś dziewczyny z
długimi rudymi włosami i z jakimś brunetem, co najdziwniejsze,
obaj bili ubrani cało na niebiesko!- powiedział zdziwiony chłopak,
w trakcie wypowiedzi Bruneta Rosie przejrzała bardzo dokładnie
naszyjnik kolegi obok, składał się z misternie poskręcanego
metalu przypominające białe złoto i nieoszlifowanego kamienia
księżycowego z wyrytym dziwnym symbolem, wyglądało jak jeden
księżyców z twarzą jaki wdziała namalowane na porcelanach
we włoszek. Oczywiście Rosie wszystko słyszała i po chwili
dziewczyny popatrzyły na siebie, z 2 powodów, Pierwszy
ponieważ wiedziały kim jest ta dziewczyna i ten chłopak a po
drugie dlatego że oba miały na siebie czarne rurki i czerwone
bluzki z złotymi dodatkami, wyróżniały się w ten sposób
w morzu zieleni, żółci i błękitu, po chwili Weasley
zaczęła tłumaczyc - W pierwszy i ostatni dniu szkoły albo kiedy
jest bardzo gorąco u nas nie są obowiązują szaty szkolne, dlatego
każdy uczeń ubiera się w barwach swojego domu żeby wyróżnić
kto jest skąd, na przykład, ja i Clary jesteśmy z Gryffindoru , a
jego barwy są złoto i czerwień dlatego nosimy złotą biżuterie i
czerwone bluzki, tą dziewczynę i tego chłopaka co widzieliście są
pewnie krukoni jestem pewna że mieli oprócz niebieskich
bluzek jeszcze brązowe spodnie , oni są z Ravenclev'u, jeśli
spotkanie ludzi powiedzmy na przykład.. w zielonej bluzce i siwym
dżinsami będą to ślizgoni z Slytherinu a ludzie z czarnymi
dżinsami i żółtymi bluzkami to Puchoni z Hufflepufu-
dokończyła ruda swój mini wykład z uśmiechem. - Jak ty się
w ogóle nazywasz?- zapytał zafascynowany nią towarzysz
Jaca. -Przepraszam nie przedstawiłyśmy się – rzuciła z
uśmiechem Clary – oto Rose Weasley a ja jestem Clarissa Smith,
ale nie używajcie pełnych imion, to nas denerwuje –
podpowiedziała i puściła oczko do Jace'a. Chłopaki spojrzeli na
siebie zakłopotani – Miło was poznać- rzekł z uśmiechem Jace-
Jestem Jonathan Moonlight a to Alexander Night- dokończył z
uśmiecham, tymczasem Alex uśmiechnął się uwodzicielsko do Rosie
i przesunął się bliżej niej i tak zaczęli rozmawiać,
dziewczynom towarzystwo chłopaków podobało się coraz
bardziej i naprawdę już zdążyły szczerze polubić nowych uczniów
Hogwartu. Kilka razy wpadli do ich przydziału znajomi, żeby się
przywitać, jako pierwsza przyszła Aurora Borelli- urocza i bardzo
zdolna mugolaczka z Hufflepuffu która pomagała dziewczynom z
numerologią parę lat temu, dziewczyna oczywiście była ubrana w
żółto-czarną sukienkę, po przywitaniu się i zapoznaniu
się z chłopakami młoda puchonka pogadała z nimi jeszcze chwilę i
już po chwili jej nie było śladu, z natury była nieśmiała.
Drugą wizytę złożyli im Mercie Helson z Gryffindoru z jej
chłopakiem Valentinem Pensiero, ze slytherinu. Od czasu wojny
rywalizacja, niechęć i nienawiść między dwoma domami uległa
zmniejszeniu, także teraz na korytarzu grupki przyjaciół o
zielono-czerwonych krawatach nie były już rzadkością, tak jak i
młode pary, jednakże wciąż została między niektórych
dawne awersje i gorycz. Za trzecim razem kiedy drzwi ich przedziału
się otworzyły księżyc już był wysoko na niebie i gwiazdy
pięknie świeciły, gryfonki właśnie wyciągały kurtki z kufrów
i je zmniejszały żeby lepiej się poruszać. Kiedy się odwróciły
zobaczyły że zza drzwi patrzyła na nich piegowata bużka z
jadowito zielonymi oczami i krwisto czerwonymi włosami a za nią
wysoka lalunia z brązową szopą na głowie i skóra o barwie
łudząco przypominająca kawę z mlekiem. Oczywiście obie ślizgonki
uśmiechnęły się kpiąco na widok rudej i szatynki. Ross calą
swoją wolą musiała powstrzymać się żeby nie warknąć na
przybyszów, za to Alex ją wyręczył i głóśno
warknął patrząc wrogo na ślizgonki Jednak już po chwili się
opamiętał i spuścił głowę caly czerwony na twarzy. Dziewczyna
zignorowała go na początku gdyż na celowniku jako pierwsza zawsze
była Rosie – No no, Weasley widzę że twój gust nadal się
nie poprawił, taką kurtkę to ja bym w życiu nie założyła-
zakpiła z Rosie wskazując na jej skórzaną kurtkę -Wiesz
Cressie, nie wszyscy chcą się ubierać jak dziwki- powiedziała
coraz bardziej zła gryfonka, musiała się uspokoić jej włosy już
falowały z złości, 'uspokuj się Rose uspokuj! Bo zaraz
zaczniesz latać po przedziale!' nakazała
sobie w duchu oddychając głęboko- A tak poza tym widzę że
znalazłaś sobie psa obronnego.- kontynuowała zielonooka- Jest
dziki, lubię takich- stwierdziła z błyskiem w oku patrząc na
Alex'a który cały się spiął -Wypad stąd Cressie-
wysyczała zła niebieskooka nadal próbując się uspokoić,
Lucy Cressie i Sophi Shine tylko zachichotały – a więc to
niektórzy z tych nowych?-zapytała retorycznie, podchodząc
wdzięcznym krokiem do Alex'a – Uważaj sobie chłopczyku –
powiedziała łapiąc go za brodę żeby spojrzał jej w oczy – ona
ma w zwyczaju się bawić się takimi słodziakami jak ty – puściła
bruneta, wyprostowała się i spojrzała na Jaca z wyższością-
Albo jak on. -odwróciła się i zaczęła iśc w stronie drzwi
- Jeśli będziecie czegoś potrzebować to przyjcie do i mnie i
Sophi, chętnie wam pomożemy- dokończyła z uśmiechem i wyszła
kołysząc tyłkiem niczym kierownica. Clary która rzez cały
czas obserwowała całą scenę wyjęła nagle różdżkę i
mruknęła cicho zaklęcie także zanim Lucy zniknęła za drzwiami
na plecach jej zielonej bluzki pojawił się srebrny napis śmiecący
niczym neon. Rosie parsknęła śmiechem - '' tell me bitch'' ?
Ty tak na poważnie C ?- zapytała z niedowierzeniem próbując opanować śmiechu. Clary też zaczęła się śmiać, Jace tylko
parsknął nerwowym śmiechem przyglądając się Alexandrowi, który
siedział z rękami w kieszeniach spodni z głową pochyloną
oddychając głęboko. - Ej -powiedziała łagodnie Ross - wszystko
ok? -zapytała głaszcząc go po ramieniu, Alex zwrócił twarz
ku niej i wtedy dziewczyna ujrzała żółty blask w brązowych
oczach, trwał tylko chwile po czym Alex rozlużnił się i
uśmiechnął uroczo kiwając głową. Ruda odwzajemniła uśmiech i
w tamtej chwili drzwi od przedziału znowu się otworzyły i wpadli
Al ze Scorpiusem, śmiejąc się jakby ktoś na nich rzucił
zaklęcie łaskoczące, szybko zamknęli drzwi nadal zanosząc się
śmiechem i rozejrzeli się po przedziale łapiąc tlen między
kolejnymi atakami śmiechu. -Cześć- rzucili już uspokojeni ale
nadal uśmiechający się chłopcy. -Hej – zawołały chórem
dziewczyny. Natomiast przyrodni bracia lustrowali przybyszów
z dokładnością chirurga. Al podszedł od razu do Clary i się
wcisnął między nią i Jace'm, dał buziaka dziewczynie i wyciągnął
rękę do Moonlight'a który uścisnął ją odwzajemniając
uśmiech szatyna – Jestem Al Potter. Wy musicie być ci nowi-
powiedział Al nadal potrząsając rękę Jaca -Chciałeś
powiedzieć CZĘŚĆ tych nowych – poprawił go Malfoy uśmiechają
się do Rosie – podobno ma przybyć w tym roku aż 12 osób-
dokończył siadając koło niej ze strony okna, i dając jej buziaka
w policzek, za co dostał koksańca w bok. Ślizgon wyciągnął rękę
do Alex'a – Cześć- powiedział z uśmiechem- Scorpius Malfoy-
dokończył potrząsając ręką szatyna. - Alex Night- rzucił z
lekkim uśmiechem nowy kolega, W tym czasie cała trójka po
przeciwnej stronie już była zajęte zawziętą rozmowę, Alex do
niej dołączył, tymczasem ruda spojrzała na Score'a spod rzęs i
spytała podejrzliwie – Czemu się tak śmialiście kiedy
wtargnęliście do nas?- na wspomnienie ostatniego wybryku blondyn
zachichotał pod nosem – Była u was przed nami Cressie
prawda?-zapytał nie czekając na odpowiedz - Baaardzo się nam
podobał napis na jej koszulce, to twoja robota? -zapytał z błyskiem
w oczach - Nie moja tylko Clary, to była jej kolej rzucania klątw–
powiedziała trochę nadąsana. -Rozumiem- powiedział próbując
opanować atak śmiechu. - No więc chciałaś wiedziec co
naskrobaliśmy. Hym... wyobraz sobie wielki mrugający, mieniący się
z jaskrawoniebieskiego do jaskraworóżowy, świecący,
latający napis który głosi '' Dupa do wynajęcia''. Ze
strzałeczką oczywiście . I wyobraz sobie Cressie i Shine ubrane
jak kurwy z ulicy, jaka jest twoja reakcja?- zapytał z uśmiechem,
Rose zaczęła chichotać – no dobrze to mi wystarczy- rzekł z
szerokim uśmiechem- wiesz kiedy się zorientowały to tak się darły
że myślałyśmy z Al'em że szyby pękną- dokończył z dumnym
uśmiechem próbując opanować kolejny atak śmiechu. Rosie
nie mogła się nie zaśmiać widząc jego minę – Dobrze
zrobiliście- powiedziała kiedy już opanowała śmiech –
zasłużyła sobie- szepnęła już do siebie. Nagle pociąg
szarpnął, mało brakowało a ruda spadłaby z siedzenia, jednak
Alex popisując się świetnym refleksem złapał ją w sama porę,
za co został obdarzony jednym z morderczych spojrzeń Malfoy'a na co
oczywiście nie zwrócił uwagę, tylko nadal obejmował
rudowłosą w talii i patrzył zatroskany w jej piękne niebieskie
oczy. - wszystko ok? -szepnął łagodnie. Ruda skinęła z
wdzięcznością głowa. -Panie i panowie!- zaczął uroczystym
głosem uśmiechnięty Albus, przerywając im głębokie spojrzenie –
Dotarliśmy do Hogwartu.
~~~~~~
NO!
wreszcie ;) trochę długi c'nie? Ale co tam macie czas :D
postaram
się napisać jeszcze 4 rozdziały na ten tydzień bo później
niebędę miała czas. Oczywiście to nie znaczy że od razu je dodam
:D
cieszę
się że więcej komentarzy przybyło. To dla mnie dużo znaczy :)
i
mamy więcej obserwatorów! Dziękuję wszystkim co czytają
mojego bloga
<3
zapraszam do zakładki bohaterów :D pojawiły się nowe twarze ;)
zapraszam do zakładki bohaterów :D pojawiły się nowe twarze ;)
~Acruxia
S U P E R ROZDZIAŁ! Nowi przystojni chłopcy + zazdrośni Al i Score = ciekawa sytuacja. Zastanowiły mnie te naszyjniki co znaczą, ale nic sobie podobnego nie przypominam :/ Cholerne Ślizgonki -,- Dziwny ten mój komentarz XDD Każde zdanie z innej beczki ale co tam! Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fajnie. Jestem ciekawa w jaki sposób Scorpius będzie reagował na podrywy Alexa wobec Rose :D Duużo weny ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lumos
Notka bardzo fajna. Ci dwaj przyrodni braci całkiem intrygujący, ale mam nadzieję, że nie pomieszają za bardzo pomiędzy głównymi bohaterami, a szczególnie Alex :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Rany, rany, rany! Świetne! <3
OdpowiedzUsuńSuper ^^
OdpowiedzUsuńCiekawi są ci nowi.