Leżała
na błoniach, koło jeziora wielkiej kałamarnicy w ładnej zielonej
sukience, którą nigdy nie widziała na oczy. Patrzyła na
gwiazdy, księżyc i korony drzew koło niej. Właśni pomyślała że
to najładniejszy widok jaki w życiu widziała, kiedy usłyszała
że nadchodzi. Wstała szybko ogarnięta słodką euforią i wpadła
prosto w jego ramiona. Szczęśliwa podniosła głowę a on ją czule
pocałował, kiedy oderwali się od siebie Rose spojrzała w stronę
lasu i zobaczyła wysoką samotną postać. Stał tam on, taki piękny
w świetle księżyca z jasnymi włosami i głębokimi zielonymi
oczami, które ociekały żalem, tęsknotą poczuciem zdrady i
rezygnacją. Podszedł do brzegu jeziora, i zaczął wchodzić do
wody, coraz głębiej i głębiej, aż w pewnym momencie zniknął
pod wodą. Ruda patrzyła na to wszystko ze stoickim spokojem i
spodziewała się że Score za chwile wypłynie na powierzchnie. Nie
zrobił tego. A ona nadal stała i czekała. Nagle poczuła że on
ciągnie ją za rękę i odwraca w drugą stronę.
– On
się nie liczy- wyszeptał jej słodko do ucha – Jesteśmy tylko ja
i ty. Zapomnij o nim- nadal szeptał sadząc ją sobie na kolana i
odgarniając jej włosy aby odsłonić jej smukła szyje. Uwierzyła
mu, patrząc na jego hipnotyzujące srebrne tęczówki.
-
Masz racje- odszepnęła – Liczymy się tylko my – powiedziała z
czułym uśmiechem. Blondyn też się uśmiechnął, a czerwone usta
ukazały ostre błyszczące kły...
†
Rose
obudziła się gwałtownie siadając z głośnym krzykiem na ustach,
łapiąc rozpaczliwie powietrze. Jej serce biło szalenie szybko a
chude ciało było pokryte cienką warstwą potu. Wtedy wydarzyło
się kilka rzeczy naraz. Rozczochrana Clary raptownie wstała na
łóżku z różdżką w rękach, walcząc z czerwoną
zasłoną krzycząc – CO JEST? CO JEST KURWA? DAWAJ SKURWYSYNA!-
była tak bardzo przejęta że kiedy w końcu odciągnęła zasłonę
potknęła się o pościel na łóżku i runęła na podłodze
klnąc siarczyście. Natomiast Pervinca siadła gwałtownie na łóżku
i krzyknęła cienki głosem – NIE PROSZĘ! NIE MÓW
KIJANKOM! - i też zaczęła szamotać się z kurtyną. Rose nie
wytrzymała i chociaż serce nadal jej biło mocno i nierówno
roześmiała się głośno padając na łóżku i trzymając
się za brzuch. Tymczasem Smith wstała z podłogi, pomacała
bolące żebra i podeszła do rudej, która nadal tarzała się
ze śmiechem w pościeli.
-Levicorpus-
mruknęła naburszona celując w przyjaciółkę magicznym
patykiem. I w pokoju znowu rozległ się krzyk Weasley.
-Clary!!
No weż mnie puuuść! Zlituj się! Miałam koszmar! - zawołał
przestraszony rudzielec(nadal chichocząc), wisząc do góry
nogami pod złotym sufitem. Złotooka spojrzała zaciekawiona na
niebieskooką.
-Liberacorpus-
mruknęła w końcu i Rose wylądowała niezbyt delikatnie na łóżku.
-Kurwa!
Jest świt! A ja przez ciebie już nie zasnę! Co ja będę robić
przez te jebane 3 godziny?!?-zawołała zła na przyjaciółkę
-Gdyby nie zaklęcie przyciszające na drzwi to cały Gryffindor
byłby przez nas nogach i tłukł się do naszych drzwi!!-krzyczała
dalej szatynka- Co ci się do kurwy nędzy śniło świrusko!?! A
tobie o co chodziło z tymi kijankami?!?- zapytała Pervince (czyt.
perwinka/perwince) która także spadła z łóżka tyle
że ona dalej nie mogła się uwolnić od pościeli, a teraz była
cała czerwona na twarzy
– Boję
się żab. Też miałam koszmar- mruknęła zaspanym głosem, i
wyjęła z torby mała buteleczkę z niebieskimi pigułkami o różniej
wielkości. Wyjęła z niej 2 tabletki wielkości łzy, wycelowała w
nich 10 calową dębową różdżkę z włosem jednorożca i
mruknęła cichutko- Gemino-. Tymczasem Clary wzięła pierścień w
rękę i pomyślała intensywnie o Rosie, po chwili obie były
połączone telepatycznie
'-no!
Gadaj co ci się śniło Rudzielcu!'
zapytała nadal zła szatynka biorąc się pod boki, Ross czuła jej
złość i kiedy się bardziej skupiła dowiedziała się że jest
ona spowodowana tym że przerwała przyjaciółce piękny sen.
nawet zobaczyła jakiś obraz -piękną polankę z czarnymi i
czerwonymi różami, były podobne do naszyjnika Scorpiusa.
'-Pokarze
ci ,' odszepnęła jej w myślach
niebieskooka.-'Ale przestań krzyczeć bo przez ciebie z
samego rana głowa rozboli' ruda
zamknęła oczy koncentrując się i skupiła się na swoim śnie,
wybierając kilka obrazów. Kiedy skończyła otworzyła oczy i
zobaczyła osłupiałą minę przyjaciółki.
'-to
rzeczywiście nie był piękny sen..'
przyznała zaskoczona ze skruchą 'przepraszam że tak
zareagowałam ale po tym o czym gadaliśmy wczoraj, przestraszyłam
się.. ' przyznała siadając
obok niej i przytulając ją'a tak poza tym.. śmierdzisz
idż się umyć! Wczoraj zanim wróciłam już spałaś'
powiedziała już kpiącym
uśmieszkiem, dmuchnęła na pierścień i połączenie się
przerwało. Pervinca tymczasem podeszła do C z niebieską pastylką
– Masz, to eliksir słodkiego
snu w kapsułkach, będziesz spać całe 2 godziny.. - nagle zamarła
i powąchała powietrze - Rosie?-zwróciła się zakłopotana
do Rudej- Nie obraż się ale..
- Tak, tak wiem śmierdzę! Idę
wziąć długą kąpiel a wy se śpijcie- powiedziała pokazując im
język i kucnęła przy kufrze żeby wyjąć bieliznę z kosmetyczką.
Tymczasem jej współlokatorki położyły się znowu na łóżku
i po połknięciu tabletki odpłynęły momentalnie do krainy
Morfeusza.
Ruda
weszła do ich wspólnej łazienki i odkręciła korek wielkiej
wanny, wlewając do niej najpierw cytrynowy płyn do kąpieli. Ich
łazienka nie była zbyt duża ale dziewczynom pasowała.
Pomieszczenie kształtem przypominało jajko. Dziewczyny kilka lat
temu urządziły go bardzo starannie. Z prawej strony kiedy się
wchodziło, było ogromne lustro nad umywalką, z jego lewej strony
była toaleta a z prawej pralka, naprzeciw drzwi było duże okno,
dziewczyny na początku zakładały na niego firanki ale po pewnym
czasie stwierdziły że te wiszące szmatki nie pasują do potulnego
pomieszczenia więc ruda znalazła zaklęcie, które sprawiało
że okno od zewnątrz było całe czas zaparowane ale od środka
widać wszystko było wyrażnie. Pod oknem był wielki i ładny
kaloryfer, zawsze ciepły, namalowany ślicznymi wzorkami, które
się ciągle przemieszczały. Z lewej strony tuż przy drzwiach
znajdowała się szafka z ręcznikami, kosmetykami i kolejnym
lustrze, na wysokość twarzy dziewczyn, który był również
drzwiczkami od szufladki gdzie trzymały eliksiry i maści. Dalej od
szafki była ogromna piękna porcelanowa wanna a koło niej
nowoczesny prysznic. Same drzwi też były ogromnym lustrem, a
śliczne kafelki na ścianach i starannie namalowane ściany za każdm
razem kiedy się wchodziło miały inny kolor i wzór.
Dziewczyny odkryły że jeśli utrzymają łazienkę w czystości, i
okazuje się jej trochę uczucia to nawet sama robi pranie i składa
ręczniki jeśli się ją ładnie prosi. Nie wiedziały czy każda
łazienka w Hogwarcie jest taka, ale nie odważyły się jeszcze
nikogo spytać o ich toaletę, w końcu byłoby to trochę dziwne
nie? Ruda w czasie gdy czekała aż wanna się napełni przywitała
się z łazienką i zaczęła rozczesywać długie włosy. Kiedy woda
osiągnęła krytyczną ilość Weasley rozebrała się i weszła do
ciepłej wody. Miała przed sobą całe 2 godziny wolnego czasu na
umycie się i rozmyślenie. 'nie ! Nie będziesz myśleć!
Tylko umyjesz się jak najwolniej i pójdziesz się ubrać! Nie
psuj sobie pierwszego dnia szóstego dnia w Hogwarcie'
powiedział uparty głos w jej głowie. I jak tu się sprzeciwić
własnej podświadomości? Tak więc Rosie po półgodzinnym
moczeniu się zanurzyła włosy w wannie i umyła je swoim ulubionym
miętowym szamponem. Po czym wypłukała je wolniutko i wyszła
wyszła z wanny otulając się puchatym niebieskim ręcznikiem.
Wysuszyła dokładnie każdy skrawek swojego ciała i rozczesała
znów mokre włosy które teraz nabrały ciemniejszą
barwę. Założyła bieliznę i wyszła do pokoju po różdżkę,
spojrzała jeszcze szybko na staromodny zegarek sprężynowy na
ścianie,który wskazywał 6:30, i wróciła tanecznym
krokiem do łazienki, włączyła gorący wir powietrza wychodzący z
różdżki i zaczęła powoli suszyć włosy. Znała wiele
zaklęć działających jak suszarka, jednak dla zabicia czasu użyła
tę. Chociaż po 10 minutach już się znudziła i wysuszyła je
jednym machnięciem różdżką. Później stanęła
przed lustrem i zrobiła sobie lekki makijaż składający się 2
kresek na górnej powiece i tusz do rzęs. Rose w
przeciwieństwie do innych dziewczyn nie zakładała sobie tonę
pudru na twarzy, ani nie malowała się zbyt mocno. Kiedy wychodziła
z łazienki Wieża Zegarowa Hogwartu właśnie wybiła 7, a lekcje
zaczynały się o 8:30. Ciągle w bieliżnie Rosie zaczęła łaskotać
szatynkę żeby się obudziła, wiedziała jak bardzo potrafi
ślimaczyć się rano. Po paru minutach łaskotania, i wiele jęków
Clary, złotooka otworzyła oczy i warknęła na dzień dobry
- Co jest kurwa? Kolejny koszmar?-
ruda nie przejęła się jej złym humorkiem
-Nie, ale Albus czeka pod
drzwiami..- powiedziała śpiewnym głosem.
Imię ukochanego podziałało na
dziewczynę jak kubeł z zimną wodą na głowie. Wstała raptownie i
nie zwracając uwagę na to że ma na sobie tylko bieliznę,
otworzyła drzwi i zajrzała na zewnątrz. Po minucie, wróciła
do pokoju ze smutną miną, i walnęła przyjaciółkę z tyłu
głowy
- Za co kurwa?! - krzyknęła ruda,
- Za kłamstwo i żywota!- odkrzyknęła szatynka. I poszła do łazienki która tym razem była zielona. Pervinca słysząc te krzyki znów siadła raptem na łóżku i znów zaczęła się szamotać z pościelą, krzycząc. Znów.
- NIE ! MAM PRACĘ DOMOWĄ! MAM! - Rosie westchnęła i spojrzała na koleżankę ze zmarszczonymi brwiami
- Czy ty czasem miewasz jakiejś miłe sny? - zapytała.
- No... Czasem- odrzekła Stone. Ruda pokręciła głową z politowaniem.
- Wstawaj już po 7, idziemy wcześniej na śniadanie, dziś rozdają plan lekcji, a ja mam nadzieję zjeść gofry na śniadanie.- powiedziała odwracając się i wyciągając mundurek.
W
Hogwarcie po wojnie ustalono nieco lużniejsze zasady dotyczące
ubioru uczniów: można była albo chodzić w szatach albo w
mundurkach, zazwyczaj uczniowie szaty zakładali tylko w zimie kiedy
w zamku panowało trochę chłodu, a kiedy panowała szczególnie
zimna lub ciepła temperatura, po lekcjach mogli nawet ubierać się
po mugolsku.. Niebieskooka wyciągnęła szpilki na niewysokich
obcesie, czarne podkolanówki, krótką czarną spódnice
z białą koszulą i czerwonozłoty krawat. Włożyła wszystko bez
pośpiechu i zanim szatynka wyszła z łazienki już była gotowa.
Schowała jeszcze różdżkę w jednej z podkolanówek
gdzie przyszyła w lecie kieszeń, także nie było widać ze ma ze
sobą różdżkę, ale mogła szybko po nią sięgnąć w razie
potrzeby. Założyła pierścień od Clary i pocałowała go, jak
mówiła przyjaciółka obręcz zmieniła kolor na
zielony. I po chwili gotowa szatynka wyszła z łazienki pokazując
jej język i dmuchając na pierścień, ustępując miejsce Vi. Rose
uśmiechnęła się do niej i na szyj założyła krzyż od Alex'a,
miał dosyć długi srebrny łańcuch.
'
wolę nie ryzykować' pomyślała
patrząc na naszyjniku, nagle przypomniała sobie o inskrypcji z
tyłu, położyła krzyż na rękę i wyszeptała mu bardzo cicho
-by
przerwać wieczność- z wielkim
rozczarowaniem zobaczyła że nic się nie stało. Wzięła z
wczorajszych spodni naszyjnik Scorpiusa, przyjrzała mu się uważnie
i poczuła że nie chcę żeby wrócił do właściciela.
'zostawię
go sobie na trochę.. jeśli Score się o niego upomni to mu oddam..'
zdecydowała w końcu.
-Ej! Ziemia do Rudej! Idziemy na
śniadanie!- krzyknęła stojąca w drzwiach szatynka. Dziewczyna
była tak zamyślona że nie zauważyła kiedy koleżanki się
ubrały. wstała z łóżka i z uśmiechem godnym George'a
Weasley'a rzekła- No to idziemy podbić świat- po czym się
roześmiała. I zamykając drzwi na różdżką zbiegła
szczęśliwa po schodach, licząc na to że ten rok będzie
wyjątkowy.
~~~~~~
~~~~~~
Cześc :) cieszę się z tego że tyle was czyta moje opowiadanie i (mam nadzieję) że się podoba ;)
znacie jakiejś fajne blogi o Sherlocku (moja miłośc <3 )? chetnie bym przeczytała ;*
Do tej pory było was tu : 7080. Zdumiewające że w ciągu 8 miesięcy tyle was było ;o
do soboty ;*
~Acruxia
Fajny rozdział :D Martwię się o Rose :C Ona musi być ze Scorpiusem! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChcę Rose i Scora!! Rozdział super , czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńOjej, zmieniłaś czcionkę i od razu lepiej się czyta :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ciekawy rozdział i całkiem szybko i lekko mi sie go czytało, w porównaniu do poprzednich.
Czekam na nexta i życzę weny :>
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Rozdział jest świetny.
OdpowiedzUsuńRose i Score powinni być razem. ^^