Scorpius,
po szaleńczym bieku na błoniach, wrócił do szkoły cały
zziębnięty. Na bladych policzkach wciąż widniały ślady po
łzach, a w sercu czaiły się: ból zdrady, samotność, złość
na samego siebie i nieznośny zawód. Najbardziej bolało go
to, że zależało mu na niej, ufał jej.
Wszedł
do dormitorium. Wiedział, że Al najprawdopodobniej nie wróci
dziś na noc. W tych samych mokrych i pachnące lasem ubraniach
położył się spać, tylko po to aby oddać się sennym koszmarom.
*
Rano
kiedy obudził się, razem ze świtem. Na początku nie wiedział,
dlaczego czuje się tak kiepsko. Błogi stan otępienia, trwał
jednak krótko. Ból i wszystkie negatywne emocje odkryte
wczorajszego wieczoru, wróciły ze zdwojoną siłą... Do tego
odkrył jeszcze, że jest cały zdrętwiały od zakwasów i w
dodatku bolało go gardło, a zamiast głowy, czół wielki
ciężki i pulsujący głaz.
''Nie
idę na zajęcia, pierdolę... I tak nie mam ochotę patrzeć na tych
wszystkich uchachanych twarzy, kiedy czuję że w środku zżera
mnie kwas. Dzięki temu, przynajmniej mam jakąś wymówkę.''
pomyślał, smutny ale z nutą sadysfakcij, że ominął go 2 lekcje
eliksirów.
Tak więc znów zasnął, tym razem wpadając w tą słodki
otchłań, gdzie nie ma ani snów, ani koszmarów. Tylko
aksamitna ciemność.
Kiedy
obudził się po raz drugi, było sporo po dziesiątej. Poszedł pod
gorącym prysznicem i ubrał się w czarne dżinsy oraz koszulkę, w
której zazwyczaj spał, oprócz tego bluzka z krótkim
rękawem a nad nią cieplutki niebieski sweter. Pomimo iż w tej
chwili, czuł się jakby przytył jakiejś pięć kilo, przez te
wszystkie warstwy odzieży, wciąż było mu zimno i czuł perfidne
dreszcze jeżdżące mu na plecach. Spojrzał znów na zegar i
zdecydował, że najpierw pójdzie po skrzydła szpitalnego i
do biblioteki, a na koniec może pójdzie na obiad. Nie miał
szczególną chęć na jedzenia. Na sam widok zresztą też. w
myślach ujrzał udko kurczaka, co poskutkowało skręceniem się
żołądka. Idąc powoli ( bo w końcu nigdzie mu się nie śpieszyło)
poszedł, na piętrze, gdzie znajdowało się skrzydło szpitalne.
Nareszcie, po piętnastu minutach, dotarł do celu.
To
co zobaczył, trochę go zaszokowało. Zachwiał się niebezpiecznie
i prawie by upadł, gdyby w ostatniej chwili, nie złapał się
drzwi. Zaklął cicho pod nosem.
'' Jest gorzej niż myślałem!''
Jego
nogi, trzęsły się pod noszonym ciężarem, a w głowie się
kręciło. Pomimo tego znów podniósł wzrok i spojrzał
w stronę, gdzie kłębiło się kilku nauczycieli oraz dyrektor.
Szeptali zawzięcie między sobą, patrząc z troską na śpiącą
trzecioklasistkę, która miała bandaż wokół szyj.
Score podszedł do nich najciszej jak umiał.
-Alanie,
musisz coś z nimi zrobić! Są w tym zamku dopiero od 3 tygodni a
już zaatakowali uczennice, już nie mówiąc o tym, że
zabijają nam koguty i niektóre zwierzaki na lekcje!
-Minerwo,
doskonale zdaje sobie sprawę że są grożni, niebezpieczni i nie
można im ufać, ale sama wiesz, jak bardzo są nam potrzebni.
-Ale
następnym razem mogą się nie pohamować! I co my powiemy ich
rodzicom, jak coś im się stanie?
-Uspokój
się, moje droga. Coś na to poradzimy.
W
tym momencie Scorpius stracił równowagę i aby nie rąbnąć
boleśnie tyłkiem o podłogę, złapał się metalowej ramy łózka.
W całym pomieszczeniu rozległ się niezbyt przyjemny dźwięk
przypominający zgrzyt paznokci o tablicę. Jak na komendę,
nauczyciele i dyrektor, odwrócili się w stronę żródła
dżwięku.
Zmieszany
Scorpius, siadł wreszcie na podłogę, tak bardzo kręciło mu się
w głowie, że widział wszystko rozmazane, a żołądek zaczął się
buntować. Czuł jak mocno serce bije mu w piersi, ale wciąż nie
wyrabiał. Podniósł wzrok i pojawiły się plamki pod oczami.
-Panie
Malfoy, wszystko w porządku? - zapytał zatroskany głos. Score nie
do końca wiedział do kogo należy, albowiem zamknął oczy i
wsparł głowę na dłoniach, próbując wyrównać swój
oddech i uspokoić mdłóści.
-Taak,
chyba tak. -szepnął czując, że jego tętno nieco zwalnia.
-W
takim razie proszę wstać- powiedział męski głos. Score otworzył
oczy i zobaczył przed sobą wyciągniętą rękę, chwycił ją z
wahaniem i wstał.
Za
szybko.
Score
nagle oślepiał. Pomimo tego, że miał oczy otwarte, nic nie
widział. Tylko ciemność.
Tylko
aksamitna ciemność.
Puścił
szorstką rękę i czuł jak leci z powrotem w stronę podłogi.
†
Rose
leżała na łóżku z niebieską narzutą, które
stworzyła. Patrzy na sufit, który teraz wygląda jak wiosenne
niebo udekorowane białymi chmurami Nie mogła przestać myśleć o
Malfoyu.
''Cały
dzień tylko o nim myślę, zastanawiam się co czuje, co teraz
robi... To okropne, ale chyba mi na nim zależy.. Oh! Na Godryka! Jak
tylko stąd wyjdę powiem mu że jest dla mnie ważny i przeproszę
go za to co kazał mi powiedzieć Charlie! Wtedy znów będzie
wszystko takie same!Jak tylko się stąd uwolnie!''
Chmury
na suficie robią się ciemnoszare, jakby udzielił im się jej
nastrój.
Ale czy
wyjście stąd, będę łatwe? Czy w ogóle się uda?
Dziewczyna
odwraca się od wyimaginowanego skrawka zewnętrznego świata, i w ty
samym momencie, kiedy na ''szybę'' oddzielającą ją od chmur,
spada pierwsza kropla deszczu, samotna łza spływa po jej policzku.
†
Clary, jak
tylko odnalazła Albusa opowiedziała mu co się stało z Rudą. Al
oczywiście się wściekł o mało nie pobił drugoklasistę, który
niechcąco strącił mu torbę. Zabrali szybko kilka kanapek i poszli
szukać Scora. Nigdzie nie mogli go znaleźć, a kiedy już mieli
zrezygnować z poszukiwań zobaczyli idącą w ich stronę profesor
McGonagal.
-Smith!
Potter! Proszę się zatrzymać!- zawołała, patrząc na nim
grożnie. Gryfonka i Ślizgon zatrzymali się widząc jej grożną
minę. Kiedy wreszcie do nich podeszła mierzyła ich złowrogim
spojrzeniem, kilkanaście sekund w ciszy. W końcu Al nie wytrzymał.
-To nie my
pani profesor- powiedział zdenerwowanym tonem, odwracając wzrok.
-Co nie wy
Potter?- zapytała nadal z kamienną twarzą.
-Cokolwiek
by to by nie było, to nie my! Od zdarzenia z żabą w 3 klasie nic
nie naskrobałem!- powiedział bardzo szybko. McGonagal spojrzała na
niego intensywnie oczami ciskającymi błyskawice i gdyby nie Clary,
Al dostałby burę, za to, ze wspomniał incydent z żabą.
-Ale zdaje
się, że pani profesor, szukała nas z innego powodu. Można
wiedzieć jaki?- zapytała uprzejmie.
-Oczywiście,
Smith – Powiedziała już nie zwracając uwagi na Albusa. Nagle
przebrała bardzo poważną minę – Wasz przyjaciel jest w skrzydle
szpitalnym. Mocno się przeziębił. Ma zapalenie płuc i wysoką
gorączkę i lekki wstrząs mózgu.
Al i Clary
osłupiali. Ciemnowłosa jako pierwsza oprzytomniała.
-Scorpius?-
zapytała dziewczyna
-Tak, pan
Malfoy- powiedział profesorka.
Piątoklasiści,
szybko wcisnęli jej swoje niedojedzone kanapki i pobiegli jak
najszybciej do Skrzydła Szpitalnego.
Kiedy już
tam dotarli zobaczyli bladego Scorpisa, śpiącego pod 3 kołdrami.
Al szybko odnalazł panią Pomfrey i spytał kiedy przyjaciel będzie
mógł wyjść.
-Kiedy
tylko się zbudzi dostanie eliksir na kaszel, na grypę, zapalenie
płuc i wstrząs muzgu. Wtedy będzie musiał przeleżeć jeszcze
jeden dzień tutaj, dostanie eliksir na odporność i będzie wolny
jak ptak. W dodatku na kilka niezłych siniaków. Ale od nich
jeszcze nikt nie umarł.
-A wie
może pani kiedy się obudzi?
-Dostał
eliksir słodkiego snu. On przestanie działać za.. - tu spojrzała
na zegarek- ... jakiejś 6 godzin, ale sądzę, że pan Malfoy pośpi
sobie dłużej. Po tym przedstawieniu co urządził nam tutaj..-
ostatnie zdanie dodała jakby do siebie.
-Słucham?-
zapytał zmartwiony Al. Pani Pomfrey spojrzała na niego dziwnie
-No...
wasz kolega ledwo stał na nogach i w końcu nam zemdlał.. - zaczęła
iść w stronę łózek i znów spojrzała na zegarek. –
Ale to już nieważne! Proszę wyjść! Pora na odwiedziny już
minęła! Panno Smith, słyszy pani?! Wychodzimy! Pacjenci muszą
odpocząć!!- krzyczała jak histeryczka.
---***
Kiedy Al i
Clary zostali wyrzuceni brutalnie za drzwi, stwierdzili, że wrócą
później do przyjaciela, a w tym czasie pójdą do
biblioteki szukać przepis na eliksir Murtetusza i formuła na
zaklęcie Vivurtusa.
To nie
było łatwe zadanie
Szukali
przez wiele godzin w wielu książkach, jednak formułę zaklęcia
znależle dopiero w książce ''Czarnomagiczne istoty- jak się
przed nimi bronić'' , a przepis na eliksir, w starych zwojach
pergaminu, które były pracą jakiegoś wybitnego ucznia z
Hogwartu który się rozpisywał nad działaniem i składem tej
mikstury. Kiedy Clary zaczęła spisywać formułę zaklęcia, prawie
dostała świra, urok miał tylko 3 zdania, lecz był strasznie
dziwny. Jednak kiedy Al odnalazł przepis na miksturę, oczy wyszły
im z orbitu.
Eliksir
Murteusa:
-4
olbrzymie pijawki
-5
skrzydeł much siatkoskrzydłych
-
3 włosy gnoma ogrodowego
-włos
jednorożca
-4
krople krewi dziewicy
-skóra
1 kobry egipskiej
-4
rzęsy wili
-2
żabie serca
-1
włos wilkołaka
-Sok
z 1 cytryny
-liście
mandragory
-2
korzenia mandragory
-esencja
dyptanu
-Skąd my,
do kurwy nędzy weżmieny włos gnoma ogrodowego?!- zawołała
złotooka oburzona. -Przecież gnomy są łyse!
-Na twoim
miejscu, bardziej martwiłbym się o krew dziewicy... To już chyba
wymarły gatunek u nas w szkole.- powiedział zamyślony Al. po ich
wszystkich przeżyciach, tego dnia, dziewczyna ''pękła''.
Clary
siadła na podłodze i zaczęła się śmiać, dopóki łzy
nie pociekły jej po policzkach
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :)
Ha!
zdążyłam! ;3
ok mam
zamiar zmienic wygląd bloga, jeszcze nie wiem jak,
ale pobawię
się kodami CCS :)
Chcę
zwrócić uwagę na to, że pojawiły się reakcje pod każbym
postem,
dlatego,
jeśli nie chce Ci się, (z różnych powodów) lub nie
masz czasu skomentować,
proszę
wciśnij odpowiedni kwadracik, żebym wiedziała, czy podoba Wam się
to co
napisałam :)
Jeszcze
jedno. Trochę mnie wnerwia jak widzę inne blogi, które mają
po 12, 14, 20.. (50!)
komentarzy
(no dobra.. jestem zazdrosna...).
Dlatego,
jeśli chcecie nowy rozdział, ma być przynajmniej (!) 8 komentarzy
pod postem.
Albo
chociaż 8 reakcij...
Ok to chyba
wszystko.
Dodam coś
nowego w sobotę ( już zaczęłam pisać :) )
buziaki
~Acruxia
historia-z-sherlockiem-holmsem.blogspot.com
(wchodzimy!)
Fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :) Och oby im się udało!
OdpowiedzUsuńPS Jak chcesz to mogę popisać dodatkowe komentarze z anonima :P
Hhehe
Pozdrawiam :*
hahaha xd
UsuńAż taka zdesperowana nie jestem xd
Ale dzięki za dobre chęci :*
Fajny rozdział, wkradło się parę błędów, ale to nic wielkiego. Jest ciekawie, mam nadzieję, że uda im się :)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńJa zdaję sobie z tego sprawę, że fajnie jest widzieć po kilkadziesiąt komentarzy pod postem, wtedy blog jest taki popularny (wow, wow, uszanowanko). :) Ale moim zdaniem to nie o to chodzi. Ja uważam, że lepiej jest mieć kilku wiernych czytelników, którzy razem z Tobą "tworzą" to opowiadanie, są jego częścią niż mieć setki komentarzy nic nie wnoszących, ograniczających się do napisania "super notka" i tyle. Bo nawet gdy ta setka będzie przeciwko Tobie, Ci najwierniejsi staną za Tobą murem, bo wchodząc tu szanują Twoje opowiadanie i chcę je czytać. Zawsze jest lepiej patrzeć na jakość, a nie na ilość. :):)
Ja mogę szczerze napisać, że pisanie idzie Ci coraz lepiej. Widać to z każdą notką, nie stoisz w miejscu, masz nowe pomysły i za to masz u mnie plusa. A skład tego eliksiru jest genialny, sama bym lepszego nie wymyśliła. :)
Powodzenia i weny! :)
-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
Masz absolutną racje :)
Usuńale to troche frustrujące, kiedy ma się tyle wejśc dziennie a nikt nie zostawia komentarz zeby podzielic się swoim zdaniem, albo chociaż wytyknąc błeby :D
Co zrobisz, nic nie zrobisz. Ja mam ponad tysiąc wejść dziennie, a komentarzy o wiele mniej :) Nie przejmuj się. :)
Usuń-----
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/
WOW DZIEWCZYNO! Powinnam pisać pracę na PP, a ja siedzę od ponad godziny i czytam twojego bloga! Dawno żadne opowiadanie tak mnie nie wciągnęło gratulacje. Masz też świetny styl pisania, bardzo lekko czyta się twoje opowiadanie. Na pewno wrócę tutaj i mam nadzieję, że nowy rozdział będzie nie długo :) Zapraszam też do siebie.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło :D
UsuńNaprawdę :D
z pewnością ja też zajrzę do ciebie, jak tylko znajdę wolną chwilkę :)
pozdrawiam
Czytam ten rozdział po raz kolejny i pewnie przeczytam jeszcze kilka razy. Zazwyczaj nie komentuję, ale postanowiłam to zmienić.
OdpowiedzUsuńA wracając do twojego opowiadania to ubóstwiam tego bloga!
Pozdrawiam, życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do siebie na: http://poprostuwyjatkowa.blogspot.com/
Zawsze sceptycznie podchodzę do opowiadań o młodym pokoleniu.
OdpowiedzUsuńCięzko jest znaleźć takie które mi się spodoba a tym razem mnie zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie.
Może wszystko z względu na Scorpiusa, którego kocham jak jego ojca.
Wiem taka miłość powinna być leczona.
Po za tym masz lekki i przyjemny styl.
sprawiasz, że chcę się czytać coraz więcej i umniesz wciągać ludzi.
naprawdę osobiście jestem bardzo zadowolona.
A w wolnej chwili zapraszam jeśli lubisz na historię dramione :
http://amara-ultionis.blogspot.com!
życzę weny!
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się uda.
Czytam trochę od końca bo byłem na wakacjach i nie czytałem nic bo nie miałem po prostu kiedy. Całego jeszcze nie nadrobiłem więc gubię się trochę w fabule ale bardzo mi się podoba. I cieszę się, że mój blog Ci się spodobał . Nie wiem kiedy coś dodam bo z kolei mam remont ale do końca tygodnia powinno się coś pojawić
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się następnego rozdziału? :)
OdpowiedzUsuńJeśli moja beta sprawdzi na jutro tekst to (uwaga werbelki!)
OdpowiedzUsuńPanie i Panowie... zaprezentuję wam 1 miniaturkę bloga pt. "Wyjątkowa Weasley" :)
Mam nadzieję że będziecie czekać :D
~Acruxia
Boziu uzalezniona jestem czekam dalej :****
OdpowiedzUsuńWciąga jak bardzo dobra książka. :) Czekam na więcej i życzę dużo weny. :*
OdpowiedzUsuń