sobota, 17 maja 2014

Rozdział XXIII- Skąd mamy to wytrzasnąć?!

 Scorpius, po szaleńczym bieku na błoniach, wrócił do szkoły cały zziębnięty. Na bladych policzkach wciąż widniały ślady po łzach, a w sercu czaiły się: ból zdrady, samotność, złość na samego siebie i nieznośny zawód. Najbardziej bolało go to, że zależało mu na niej, ufał jej.
Wszedł do dormitorium. Wiedział, że Al najprawdopodobniej nie wróci dziś na noc. W tych samych mokrych i pachnące lasem ubraniach położył się spać, tylko po to aby oddać się sennym koszmarom.
*
Rano kiedy obudził się, razem ze świtem. Na początku nie wiedział, dlaczego czuje się tak kiepsko. Błogi stan otępienia, trwał jednak krótko. Ból i wszystkie negatywne emocje odkryte wczorajszego wieczoru, wróciły ze zdwojoną siłą... Do tego odkrył jeszcze, że jest cały zdrętwiały od zakwasów i w dodatku bolało go gardło, a zamiast głowy, czół wielki ciężki i pulsujący głaz.
''Nie idę na zajęcia, pierdolę... I tak nie mam ochotę patrzeć na tych wszystkich uchachanych twarzy, kiedy czuję że w środku zżera mnie kwas. Dzięki temu, przynajmniej mam jakąś wymówkę.'' pomyślał, smutny ale z nutą sadysfakcij, że ominął go 2 lekcje eliksirów.
Tak więc znów zasnął, tym razem wpadając w tą słodki otchłań, gdzie nie ma ani snów, ani koszmarów. Tylko aksamitna ciemność.
Kiedy obudził się po raz drugi, było sporo po dziesiątej. Poszedł pod gorącym prysznicem i ubrał się w czarne dżinsy oraz koszulkę, w której zazwyczaj spał, oprócz tego bluzka z krótkim rękawem a nad nią cieplutki niebieski sweter. Pomimo iż w tej chwili, czuł się jakby przytył jakiejś pięć kilo, przez te wszystkie warstwy odzieży, wciąż było mu zimno i czuł perfidne dreszcze jeżdżące mu na plecach. Spojrzał znów na zegar i zdecydował, że najpierw pójdzie po skrzydła szpitalnego i do biblioteki, a na koniec może pójdzie na obiad. Nie miał szczególną chęć na jedzenia. Na sam widok zresztą też. w myślach ujrzał udko kurczaka, co poskutkowało skręceniem się żołądka. Idąc powoli ( bo w końcu nigdzie mu się nie śpieszyło) poszedł, na piętrze, gdzie znajdowało się skrzydło szpitalne. Nareszcie, po piętnastu minutach, dotarł do celu.
To co zobaczył, trochę go zaszokowało. Zachwiał się niebezpiecznie i prawie by upadł, gdyby w ostatniej chwili, nie złapał się drzwi. Zaklął cicho pod nosem.
'' Jest gorzej niż myślałem!''
Jego nogi, trzęsły się pod noszonym ciężarem, a w głowie się kręciło. Pomimo tego znów podniósł wzrok i spojrzał w stronę, gdzie kłębiło się kilku nauczycieli oraz dyrektor. Szeptali zawzięcie między sobą, patrząc z troską na śpiącą trzecioklasistkę, która miała bandaż wokół szyj. Score podszedł do nich najciszej jak umiał.
-Alanie, musisz coś z nimi zrobić! Są w tym zamku dopiero od 3 tygodni a już zaatakowali uczennice, już nie mówiąc o tym, że zabijają nam koguty i niektóre zwierzaki na lekcje!
-Minerwo, doskonale zdaje sobie sprawę że są grożni, niebezpieczni i nie można im ufać, ale sama wiesz, jak bardzo są nam potrzebni.
-Ale następnym razem mogą się nie pohamować! I co my powiemy ich rodzicom, jak coś im się stanie?
-Uspokój się, moje droga. Coś na to poradzimy.
W tym momencie Scorpius stracił równowagę i aby nie rąbnąć boleśnie tyłkiem o podłogę, złapał się metalowej ramy łózka. W całym pomieszczeniu rozległ się niezbyt przyjemny dźwięk przypominający zgrzyt paznokci o tablicę. Jak na komendę, nauczyciele i dyrektor, odwrócili się w stronę żródła dżwięku.
Zmieszany Scorpius, siadł wreszcie na podłogę, tak bardzo kręciło mu się w głowie, że widział wszystko rozmazane, a żołądek zaczął się buntować. Czuł jak mocno serce bije mu w piersi, ale wciąż nie wyrabiał. Podniósł wzrok i pojawiły się plamki pod oczami.
-Panie Malfoy, wszystko w porządku? - zapytał zatroskany głos. Score nie do końca wiedział do kogo należy, albowiem zamknął oczy i wsparł głowę na dłoniach, próbując wyrównać swój oddech i uspokoić mdłóści.
-Taak, chyba tak. -szepnął czując, że jego tętno nieco zwalnia.
-W takim razie proszę wstać- powiedział męski głos. Score otworzył oczy i zobaczył przed sobą wyciągniętą rękę, chwycił ją z wahaniem i wstał.
Za szybko.
Score nagle oślepiał. Pomimo tego, że miał oczy otwarte, nic nie widział. Tylko ciemność.
Tylko aksamitna ciemność.
Puścił szorstką rękę i czuł jak leci z powrotem w stronę podłogi.
Rose leżała na łóżku z niebieską narzutą, które stworzyła. Patrzy na sufit, który teraz wygląda jak wiosenne niebo udekorowane białymi chmurami Nie mogła przestać myśleć o Malfoyu.
''Cały dzień tylko o nim myślę, zastanawiam się co czuje, co teraz robi... To okropne, ale chyba mi na nim zależy.. Oh! Na Godryka! Jak tylko stąd wyjdę powiem mu że jest dla mnie ważny i przeproszę go za to co kazał mi powiedzieć Charlie! Wtedy znów będzie wszystko takie same!Jak tylko się stąd uwolnie!''
Chmury na suficie robią się ciemnoszare, jakby udzielił im się jej nastrój.
Ale czy wyjście stąd, będę łatwe? Czy w ogóle się uda?
Dziewczyna odwraca się od wyimaginowanego skrawka zewnętrznego świata, i w ty samym momencie, kiedy na ''szybę'' oddzielającą ją od chmur, spada pierwsza kropla deszczu, samotna łza spływa po jej policzku.
Clary, jak tylko odnalazła Albusa opowiedziała mu co się stało z Rudą. Al oczywiście się wściekł o mało nie pobił drugoklasistę, który niechcąco strącił mu torbę. Zabrali szybko kilka kanapek i poszli szukać Scora. Nigdzie nie mogli go znaleźć, a kiedy już mieli zrezygnować z poszukiwań zobaczyli idącą w ich stronę profesor McGonagal.
-Smith! Potter! Proszę się zatrzymać!- zawołała, patrząc na nim grożnie. Gryfonka i Ślizgon zatrzymali się widząc jej grożną minę. Kiedy wreszcie do nich podeszła mierzyła ich złowrogim spojrzeniem, kilkanaście sekund w ciszy. W końcu Al nie wytrzymał.
-To nie my pani profesor- powiedział zdenerwowanym tonem, odwracając wzrok.
-Co nie wy Potter?- zapytała nadal z kamienną twarzą.
-Cokolwiek by to by nie było, to nie my! Od zdarzenia z żabą w 3 klasie nic nie naskrobałem!- powiedział bardzo szybko. McGonagal spojrzała na niego intensywnie oczami ciskającymi błyskawice i gdyby nie Clary, Al dostałby burę, za to, ze wspomniał incydent z żabą.
-Ale zdaje się, że pani profesor, szukała nas z innego powodu. Można wiedzieć jaki?- zapytała uprzejmie.
-Oczywiście, Smith – Powiedziała już nie zwracając uwagi na Albusa. Nagle przebrała bardzo poważną minę – Wasz przyjaciel jest w skrzydle szpitalnym. Mocno się przeziębił. Ma zapalenie płuc i wysoką gorączkę i lekki wstrząs mózgu.
Al i Clary osłupiali. Ciemnowłosa jako pierwsza oprzytomniała.
-Scorpius?- zapytała dziewczyna
-Tak, pan Malfoy- powiedział profesorka.
Piątoklasiści, szybko wcisnęli jej swoje niedojedzone kanapki i pobiegli jak najszybciej do Skrzydła Szpitalnego.
Kiedy już tam dotarli zobaczyli bladego Scorpisa, śpiącego pod 3 kołdrami. Al szybko odnalazł panią Pomfrey i spytał kiedy przyjaciel będzie mógł wyjść.
-Kiedy tylko się zbudzi dostanie eliksir na kaszel, na grypę, zapalenie płuc i wstrząs muzgu. Wtedy będzie musiał przeleżeć jeszcze jeden dzień tutaj, dostanie eliksir na odporność i będzie wolny jak ptak. W dodatku na kilka niezłych siniaków. Ale od nich jeszcze nikt nie umarł.
-A wie może pani kiedy się obudzi?
-Dostał eliksir słodkiego snu. On przestanie działać za.. - tu spojrzała na zegarek- ... jakiejś 6 godzin, ale sądzę, że pan Malfoy pośpi sobie dłużej. Po tym przedstawieniu co urządził nam tutaj..- ostatnie zdanie dodała jakby do siebie.
-Słucham?- zapytał zmartwiony Al. Pani Pomfrey spojrzała na niego dziwnie
-No... wasz kolega ledwo stał na nogach i w końcu nam zemdlał.. - zaczęła iść w stronę łózek i znów spojrzała na zegarek. – Ale to już nieważne! Proszę wyjść! Pora na odwiedziny już minęła! Panno Smith, słyszy pani?! Wychodzimy! Pacjenci muszą odpocząć!!- krzyczała jak histeryczka.
---***
Kiedy Al i Clary zostali wyrzuceni brutalnie za drzwi, stwierdzili, że wrócą później do przyjaciela, a w tym czasie pójdą do biblioteki szukać przepis na eliksir Murtetusza i formuła na zaklęcie Vivurtusa.
To nie było łatwe zadanie
Szukali przez wiele godzin w wielu książkach, jednak formułę zaklęcia znależle dopiero w książce ''Czarnomagiczne istoty- jak się przed nimi bronić'' , a przepis na eliksir, w starych zwojach pergaminu, które były pracą jakiegoś wybitnego ucznia z Hogwartu który się rozpisywał nad działaniem i składem tej mikstury. Kiedy Clary zaczęła spisywać formułę zaklęcia, prawie dostała świra, urok miał tylko 3 zdania, lecz był strasznie dziwny. Jednak kiedy Al odnalazł przepis na miksturę, oczy wyszły im z orbitu.
Eliksir Murteusa:
-4 olbrzymie pijawki
-5 skrzydeł much siatkoskrzydłych
- 3 włosy gnoma ogrodowego
-włos jednorożca
-4 krople krewi dziewicy
-skóra 1 kobry egipskiej
-4 rzęsy wili
-2 żabie serca
-1 włos wilkołaka
-Sok z 1 cytryny
-liście mandragory
-2 korzenia mandragory
-esencja dyptanu

-Skąd my, do kurwy nędzy weżmieny włos gnoma ogrodowego?!- zawołała złotooka oburzona. -Przecież gnomy są łyse!
-Na twoim miejscu, bardziej martwiłbym się o krew dziewicy... To już chyba wymarły gatunek u nas w szkole.- powiedział zamyślony Al. po ich wszystkich przeżyciach, tego dnia, dziewczyna ''pękła''.
Clary siadła na podłodze i zaczęła się śmiać, dopóki łzy nie pociekły jej po policzkach

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć :)
Ha! zdążyłam! ;3
ok mam zamiar zmienic wygląd bloga, jeszcze nie wiem jak,
ale pobawię się kodami CCS :)
Chcę zwrócić uwagę na to, że pojawiły się reakcje pod każbym postem,
dlatego, jeśli nie chce Ci się, (z różnych powodów) lub nie masz czasu skomentować,
proszę wciśnij odpowiedni kwadracik, żebym wiedziała, czy podoba Wam się
to co napisałam :)
Jeszcze jedno. Trochę mnie wnerwia jak widzę inne blogi, które mają po 12, 14, 20.. (50!)
komentarzy (no dobra.. jestem zazdrosna...).
Dlatego, jeśli chcecie nowy rozdział, ma być przynajmniej (!) 8 komentarzy pod postem.
Albo chociaż 8 reakcij...
Ok to chyba wszystko.
Dodam coś nowego w sobotę ( już zaczęłam pisać :) )
buziaki ~Acruxia

historia-z-sherlockiem-holmsem.blogspot.com

(wchodzimy!)

17 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział :) Och oby im się udało!
    PS Jak chcesz to mogę popisać dodatkowe komentarze z anonima :P
    Hhehe
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha xd
      Aż taka zdesperowana nie jestem xd
      Ale dzięki za dobre chęci :*

      Usuń
  2. Fajny rozdział, wkradło się parę błędów, ale to nic wielkiego. Jest ciekawie, mam nadzieję, że uda im się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Ja zdaję sobie z tego sprawę, że fajnie jest widzieć po kilkadziesiąt komentarzy pod postem, wtedy blog jest taki popularny (wow, wow, uszanowanko). :) Ale moim zdaniem to nie o to chodzi. Ja uważam, że lepiej jest mieć kilku wiernych czytelników, którzy razem z Tobą "tworzą" to opowiadanie, są jego częścią niż mieć setki komentarzy nic nie wnoszących, ograniczających się do napisania "super notka" i tyle. Bo nawet gdy ta setka będzie przeciwko Tobie, Ci najwierniejsi staną za Tobą murem, bo wchodząc tu szanują Twoje opowiadanie i chcę je czytać. Zawsze jest lepiej patrzeć na jakość, a nie na ilość. :):)
    Ja mogę szczerze napisać, że pisanie idzie Ci coraz lepiej. Widać to z każdą notką, nie stoisz w miejscu, masz nowe pomysły i za to masz u mnie plusa. A skład tego eliksiru jest genialny, sama bym lepszego nie wymyśliła. :)
    Powodzenia i weny! :)


    -----
    clover.
    http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz absolutną racje :)
      ale to troche frustrujące, kiedy ma się tyle wejśc dziennie a nikt nie zostawia komentarz zeby podzielic się swoim zdaniem, albo chociaż wytyknąc błeby :D

      Usuń
    2. Co zrobisz, nic nie zrobisz. Ja mam ponad tysiąc wejść dziennie, a komentarzy o wiele mniej :) Nie przejmuj się. :)

      -----
      clover.
      http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/

      Usuń
  4. WOW DZIEWCZYNO! Powinnam pisać pracę na PP, a ja siedzę od ponad godziny i czytam twojego bloga! Dawno żadne opowiadanie tak mnie nie wciągnęło gratulacje. Masz też świetny styl pisania, bardzo lekko czyta się twoje opowiadanie. Na pewno wrócę tutaj i mam nadzieję, że nowy rozdział będzie nie długo :) Zapraszam też do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie mi miło :D
      Naprawdę :D
      z pewnością ja też zajrzę do ciebie, jak tylko znajdę wolną chwilkę :)
      pozdrawiam

      Usuń
  5. Czytam ten rozdział po raz kolejny i pewnie przeczytam jeszcze kilka razy. Zazwyczaj nie komentuję, ale postanowiłam to zmienić.
    A wracając do twojego opowiadania to ubóstwiam tego bloga!
    Pozdrawiam, życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Zapraszam do siebie na: http://poprostuwyjatkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze sceptycznie podchodzę do opowiadań o młodym pokoleniu.
    Cięzko jest znaleźć takie które mi się spodoba a tym razem mnie zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie.
    Może wszystko z względu na Scorpiusa, którego kocham jak jego ojca.
    Wiem taka miłość powinna być leczona.
    Po za tym masz lekki i przyjemny styl.
    sprawiasz, że chcę się czytać coraz więcej i umniesz wciągać ludzi.
    naprawdę osobiście jestem bardzo zadowolona.
    A w wolnej chwili zapraszam jeśli lubisz na historię dramione :
    http://amara-ultionis.blogspot.com!
    życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.
    Mam nadzieję, że się uda.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam trochę od końca bo byłem na wakacjach i nie czytałem nic bo nie miałem po prostu kiedy. Całego jeszcze nie nadrobiłem więc gubię się trochę w fabule ale bardzo mi się podoba. I cieszę się, że mój blog Ci się spodobał . Nie wiem kiedy coś dodam bo z kolei mam remont ale do końca tygodnia powinno się coś pojawić

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli moja beta sprawdzi na jutro tekst to (uwaga werbelki!)
    Panie i Panowie... zaprezentuję wam 1 miniaturkę bloga pt. "Wyjątkowa Weasley" :)
    Mam nadzieję że będziecie czekać :D
    ~Acruxia

    OdpowiedzUsuń
  11. Boziu uzalezniona jestem czekam dalej :****

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciąga jak bardzo dobra książka. :) Czekam na więcej i życzę dużo weny. :*

    OdpowiedzUsuń